Content

poniedziałek, 20 lipca 2015

zwolnij, dziewczyno



to nie jest tak, że w ostatnim czasie moje życie biegnie w jakimś oszałamiającym tempie,
że potrzebuję nie wiadomo jakiego zwolnienia tempa,
ale zaobserwowałam, że takie "zwolnienie" jest czasem przydatną lekcją dystansu.
na pewien czas "wyłączałam" pewne aktywności, żeby sprawdzić na ile są konieczne i czy bardzo będzie mi ich brakować.
nie ukrywam, że czasami jestem leniwcem, stąd do niektórych rzeczy nie wróciłam,
inne ustawiłam sobie na innej półce w hierarchii ważności.

w międzyczasie przeczytałam kilka mniej lub bardziej mądrych książek
- po pierwszym zachwycie- doszłam do wniosku, że jednak seria sztuk loreau nie jest dla mnie.
fakt, czyta się to miło i przyjemnie- jednak ja już byłam na innym etapie rozwoju, i nie znalazłam w nich zbyt wielu wskazówek, które mogłabym wykorzystać.

potem m.in. przyszła pora na lekturę francuskiego szyku , czy uporządkuj swoje życie.

i jakkolwiek nie mam tym pozycjom nic do zarzucenia- to w moim przypadku okazały się być "jednorazowymi" książkami, nie sądzę, żebym kiedykolwiek do nich ponownie wróciła.

i obawiam się, że do tej samej kategorii- muszę zaliczyć "slow fashion".
- co prawda czyta się ją lekko, miło i przyjemnie- co nie zmienia faktu, że nie znalazłam tam ani jednego zdania, myśli, które by były w jakiś sposób dla mnie odkrywcze.

od jakiegoś czasu- zastanawiam się właśnie nad tym, na jakim jestem etapie.
sądzę, że najtrudniejsze etapy "odgruzowywania" życia są już za mną,
ale cały czas mam poczucie, że jeszcze nie jest idealnie.
hm, chyba nigdy nie byłam jakąś ogromną zakupoholiczką, umiem panować nad żywiołami i właściwie "comfort shopping" zdarza mi się coraz rzadziej.
zdarza mi się nadal wyjść z dziewczynami na shopping, i zwyczajnie nic nie kupić- a kiedyś zdarzały się różne drobiazgi, tylko po to, żeby ktoś sobie nie pomyślał, że sobie czegoś żałuję.
to nie jest tak, że spotkanie=shopping, czasami po prostu urządzamy sobie takie typowo babskie wyjścia z oglądaniem czy mierzeniem fatałaszków.
dawno temu zrezygnowałam z większości newsletterów i spamerskich maili, ostatnio mam nawet nie po drodze galerie, przez co nie uprawiam "window shoppingu", nigdy nie miałam też potrzeby posiadania super hiper modnych rzeczy, zawsze to musiało być coś w moim stylu.

a jednak, cały czas mam wrażenie, że czegoś nie dostrzegam, że coś ważnego mi umyka.
stąd- zwalniam tempo, może wtedy uda mi się na spokojnie znaleźć ten brakujący element,
może wtedy dostrzegę właśnie to, co w codziennym pędzie i biegu nieustannie udaje mi się przeoczyć.

2 komentarze :

Biurowa says:
at: 22 lipca 2015 05:46 pisze...

No, a mnie "Uporządkuj swoje życie" i "Sztuka prostoty" urzekły. Pozostałe serie Loreau takie sobie...
I wydaje mi się, że wciąż jestem na początku drogi. Ech.

oh, wait! says:
at: 22 lipca 2015 12:52 pisze...

sztuki się fajnie czytało- ale obecnie-z perspektywy czasu widzę, że nie było tam nic dla mnie tak ważnego, co bym do tej pory pamiętała.
"uporządkuj" jest całkiem spoko- ale ja już jestem na innym etapie, opowiem przy okazji.

Prześlij komentarz

Blog Archive

O mnie

Moje zdjęcie
po prostu: blondynka. wierzy, że zihuatanejo istnieje naprawdę. wierny wyznawca moleskine'a.