Content

środa, 4 lutego 2015

bez tytułu


wiecie, że rzadko w tym miejscu opowiadam o prywatnych sprawach.
zresztą, są prywatności i prywatności takie przez duże pe.
bo generalnie- to miejsce i tak jest takim osobliwym zakątkiem, w którym można znaleźć bardzo dużo moich osobistych rzeczy, myśli i marzeń wyciągniętych z czeluści mojej głowy.

kiedyś, osoba poznana własnie dzięki tej stronie ( tak, M. o tobie mowa!) powiedziała mi, że jestem osobą pozytywną.
nie ukrywam- że mnie to zdanie wtedy zaskoczyło, i na swój sposób zaskakuje nieustannie-
- bo siebie za taką osobę uważam co najwyżej w nikłym stopniu.

być może- bierze się to stąd- że zazwyczaj staram się wychodzić z założenia, że jeszcze zdążę się pomartwić,
że nie ma sensu martwić się na zapas.

jednak- czasem zwyczajnie jest tak, że nie wszystkie troski da się ominąć szerokim łukiem.
i jeszcze w sumie dość niedawno zarzekałam się j., że mogę pewne tematy przeskoczyć, że zrobię wszystko,
aby pójść dalej, bez takiego dosłownego "zamknięcia rozdziału".
wiem, że to było niemądre, wiedziałam to już wtedy, kiedy się przy tym upierałam twierdząc, że można zostawić
za sobą niezagojone rany.

jednak- niestety życie mnie dogoniło i każe pokonać najpierw kilka gór,
a potem może pokaże mi przepiękny horyzont, czy widok na urocze domki w dolinie.

bardzo dużo mogłabym w tym miejscu opowiadać o tym, jak z perspektywy czasu widzę, że się zmieniłam,
czy dorosłam- także dzięki temu miejscu.
ale jednocześnie- bardziej niż kiedykolwiek jestem świadoma tego, ile tak naprawdę przede mną.

ostatnie trzy miesiące- to był u mnie czas przeogromnych zmian, nie wszystkie jeszcze udało mi się ogarnąć, najbliższych kilka tygodni czy nawet miesięcy, to kolejne zmiany, zmiany, zmiany.
część decyzji już za mną, część przede mną.
co- jak wiadomo- jest dla mnie trudnym procesem- ula do dzisiaj się ze mnie śmieje, że pół roku zajmuje mi wybieranie torebki, to co tu dopiero mówić o jakichś poważniejszych decyzjach.

mam nadzieję, że starczy mi siły, żeby wytrwać w postanowieniach.
mam nadzieję, że tak naprawdę znajdę właściwą ścieżkę przez te trudne zakręty- bo póki co perspektywy są takie,
że będzie albo źle, albo jeszcze gorzej.
chciałabym mieć przekonanie, że wybieram najlepszą opcję z możliwych, mimo, tego, że wiem, że w strapieniu nie powinno podejmować się żadnych decyzji.

najlepsze jest to, że kiedy udało mi się w końcu rzucić kawę, to dostałam taki kubek.
i póki co- staram się spać spokojnie, powtarzając sobie w myślach, że właśnie mam wielkiego boga.

foto: deon.pl

1 komentarze :

Biurowa says:
at: 5 lutego 2015 14:20 pisze...

zmiany?

Prześlij komentarz

Blog Archive

O mnie

Moje zdjęcie
po prostu: blondynka. wierzy, że zihuatanejo istnieje naprawdę. wierny wyznawca moleskine'a.