zainspirowana
szczęśliwą w życiu: też postanowiłam ruszyć z cyklem podsumowań miesiąca.
bo wiadomo, że w życiu nie chodzi tylko i wyłącznie o robienie list ;-)
ale stwierdziłam, że takie podsumowania mogą być ciekawą opcją
- takim miejscem, gdzie na chwilę się zatrzymam,
przemyślę wydarzenia z mijających dni,
i zapiszę tak sobie ku pamięci te, które w jakiś sposób zostawiły we mnie ślad.
1. make a wish
trochę w nawiązaniu do
sztuki marzenia: nabyłam bransoletkę, która ma mi (obok möbiusa) przypominać o czymś ważnym w życiu.
- o tym, że po prosty czasem każdy z nas potrzebuje przypomnienia,
że ważne są takie chwile, kiedy się kładziemy i po prostu gapimy w gwiazdy na niebie.
2.
thingo
nie do końca jest to zgodne z zasadą one-in-two-out,
ale postanowiłam spróbować się kreatywnie wymieniać.
w sumie na razie tylko płytę, bo album poszedł poza konkurencją do
ajki.
3. tęcza
kolejny nabytek- naszyjnik w kolorach tęczy.
prosty w formie, ale szalony pod względem ilości barw.
jego zadaniem po prostu: jest mienić się tęczą, feerią barw, i rozświetlać jesienne poranki.
4. ci, którzy żyją i umierają
wrześniowy seans filmowy
5. w imię
- i jak wyżej.
6. maszyna do pisania
urozmaicam sobie i ubarwiam czas pracowy.
i zainstalowałam sobie wtyczkę, dzięki której klawiatura komputerowa rozbrzmiewa mi dźwiękami
maszyny do pisania. a dokładnie corony.
czasem- przełączam dźwięk- na radiotelegrafistę, i wtedy wybrzmiewa mi alfabetem morse'a.
7. mont blanc pistacjowy
co do marzeń- i zdobywania świata.
był też weekend pełen objadania się francuskimi przysmakami ;-)
3 komentarze :
at: 3 października 2013 19:23 pisze...
Mnie tez sie bardzo spodobal pomysl miesiecznych podsumowan, choc widzialam go gdzie indziej. W sumie dobrze jest spisac w paru slowac co sie dzialo, bo za jakis czas wiele rzeczy moze na umknac z pamieci...
Tez zaczelam od minionego wrzesnia :)
Pozdrawiam Nika
at: 3 października 2013 19:28 pisze...
Nika: dokładnie w tym samym miejscu zobaczyłyśmy miesięczne podsumowania ;-)
zobacz, co kryje się w linku ;-)
at: 3 października 2013 19:32 pisze...
Rzeczywiscie :) Nie klikalam nawet, bo zobaczylam, ze nazwa po polsku, a ze sie spiesze na koncert wiec tylko szybko wrzucilam swoj komentarz :))
Pa teraz juz musze leciec bo pan Stephan Eicher na mnie czekac nie zechce :))
Prześlij komentarz