uno chyba nie muszę przedstawiać.
jest to gra, która nie zna żadnych granic. wiekowych, pokoleniowych.
idealna o każdej porze dnia, porze roku.
podczas rozlicznych partyjek zostały ukute najprzeróżniejsze mądrości,
i zdania klucze.
(np. w chińczyku- określeniem takim jest, przy zbijaniu czyjegoś pionka
- że tak z kostki wyszło...)
rozgrywam ostatnio partyjkę uno z zosią (lat 6).
(jej brat dostał uno od cioci weronki pod choinkę)
zosia próbuje mi wytłumaczyć zasady gry.
ja: zosiu, zgadnij od kogo max dostał uno.
zosia: OD MIKOŁAJA!!!
ja: a kto powiedział mikołajowi, że ma przynieść maxowi uno? no kto? :D
Dzisiaj w nocy przyszło sirocco
2 miesiące temu
7 komentarze :
at: 17 maja 2011 12:11 pisze...
o, a ja nie znam tej gry :)
at: 18 maja 2011 16:03 pisze...
dobrze się bawie przy takich gierkach :D nadal! Wieść niesie, że mam w domu jakaś paczkę od 'jakiejś weroniki'. Za to powoli powinnam wystawiać ci pomnik ;) Dziękuje!
at: 18 maja 2011 18:43 pisze...
Też nie znam tej gry.
Poza tym popieram stawianie pomników!
at: 18 maja 2011 22:07 pisze...
Ja tez nie znam :/
at: 19 maja 2011 13:48 pisze...
no nie opowiadajcie, że nie znacie uno!
w trakcie rozlicznych partyjek zostało ukute zdanie:
- oszukista!
albo
- ja chyba jednak jestem głupia (gdy ula rzuciła niewłaściwą kartę.)
at: 22 maja 2011 22:47 pisze...
A ja znam uno, bo mi różne Amerykany przywoziły z podróży. W Polsce w sklepie nie widziałam.
at: 22 maja 2011 23:08 pisze...
w polsce to nawet w tesco uno bywa. bywa w empiku, i dobrych sklepach z zabawkami ;-)
tak mi wychodzi, że albo byliście niegrzeczni, albo nie macie fajnych cioć ;-)
Prześlij komentarz