obserwując różne (i nie tylko) szafiarki nabieram coraz większej kolorowej odwagi.
chociaż ta moja odwaga bywa różna.
nadal jeansy mogę mieć tylko niebieskie.
nadal nie lubię zielonego koloru ;-)
ale cały czas miewam różne nadzieje.
co prawda chyba teraz mniej się przejmuję szafą niż kiedykolwiek wcześniej:
choćby z uwagi na minimalizm.
ale - to zaskakujące, że mając mniejszą opcję wyboru częściej tworzę zestawy i wymyślam takie różności, o których wcześniej bym nie pomyślała.
ostatnio rano- zupełnie tak jak kiedyś iwona, usiadłam sobie rano zajmując pozycję tureckiego dumacza przed dolną półką szafy, co by wybrać z niej koszulki.
i od razu przypomniałam sobie to siadanie iwony, to, z którego, nawet teraz po latach żartujemy z wieloma osobami (także z tg. ;-)
kiedyś, mimo pasji do barw malowanych - siebie wyobrażałam sobie tylko w monochromatycznych barwach. co najwyżej w porywach szarości.
potem, z czasem, zaczęłam do tej palety dodawać różne kolory, i nawet to moje obecne: nie lubię zielonego, tak naprawdę niewiele znaczy.
teraz, coraz częściej nastroje, myśli i inne różności przekładam na barwy,
jak kiedyś gesty, słowa, wyrażenia przekładałam na znaki migowe.
i choć kiedyś nie rozumiałam JAK można nosić dwie koszulki jedna na drugiej - bo kojarzyło mi się to z tym, że kolesiana chce się zwyczajnie pochwalić że ma dwie koszulki ;-ppp
to teraz w chwilach porannego pośpiechu, kiedy czasami jeszcze nie wiem czy nie wstałam przypadkiem lewą nogą, albo nie umiem zdecydować się na konkretny nastrój: ubieram sobie dwie koszulki.
kolorowo, odważnie, i już!
* * *
fioletowy tishert: mohito %
żółty: new yorker, %
szalik: butik %
Dzisiaj w nocy przyszło sirocco
2 miesiące temu
6 komentarze :
at: 14 kwietnia 2010 19:47 pisze...
ale fajne, nareszcie cóś kolorowego" - dwie koszulki? łojej, to bym była gruba:(
at: 14 kwietnia 2010 20:08 pisze...
beata: jaka gruba?
etam :D
at: 14 kwietnia 2010 22:39 pisze...
O, jak przyjemnie jest poczytać w tych dniach o czymś życiowym i kolorowym. Nawet taki pozasłaniany dekolt nie przeszkadza, a przeciwnie... ;)
at: 15 kwietnia 2010 07:23 pisze...
No i bardzo fajnie :)
Nie lubisz zielonego? Kurde niewypał z tymi saszkami ;/
at: 15 kwietnia 2010 09:35 pisze...
Zgodzę się z kolegą S. w całej rozciągłości - miło poczytać i popatrzeć na takie kolorowe treści:)
at: 15 kwietnia 2010 09:47 pisze...
hahaha! nie kupię tych bajerów jak ciepłe bułeczki, i nie dam się oczarować!
większych (w sensie bardziej odsłoniętych) dekoltów raczej nie będzie. :-)
Prześlij komentarz