pisałam już, że od ponad miesiąca jestem
bez zegarka.
jeszcze nie bardzo się z tym oswoiłam.
powoli odzwyczajam się od zerkania na nadgarstek, chwilami przeglądam strony w poszukiwaniu czegoś nowego, chociaż jeszcze nie bardzo wiem, co to miałoby być.
czy postawić na coś równie praktycznego jak dotychczas- czyli po prostu coś wodoszczelnego,
żeby nie musieć pamiętać o zdejmowaniu.
czy może wręcz przeciwnie- skupić się tylko i wyłącznie na estetyce.
i tak ciągle nie mogę podjąć żadnej wiążącej decyzji.
a w notatkach ciągle leży wpis o pewnej (praktycznej) mądrości zdobytej na studiach.
i ciągle brak mi czasu...
czasem mi się wydaje, że ten czas, gdzieś sobie wyfrunął,
albo jest w zupełnie innym kontinuum, w innej strefie czasowej,
gdzieś daleko, za oceanem,
bo ja go u siebie, za rogiem, czy nawet na wyciągnięcie ręki- nie widzę.
0 komentarze :
Prześlij komentarz