chciałabym umieć wiele rzeczy.
przede wszystkim chciałabym umieć pewne rzeczy określać w sposób jasny i zdecydowany.
choćby umieć powiedzieć która pora dnia jest moją ulubioną.
wrocław lubię o poranku. pragę o zmierzchu,
a wszystkie miejsca, które odwiedzam- staram się przede wszystkim zwiedzać także nocą.
od zawsze zresztą powtarzałam, że uwielbiam noc, nocne spacery,
nocną ciszę, oraz czasem nocny szum.
inaczej pachnie nocą nawet jazda tramwajem...
a tymczasem...
kiedyś nie wyobrażałam sobie siebie bez czegokolwiek w kolorze czerwonym,
dzisiaj uważam, że ten kolor jest za bardzo rzucający się w oczy,
że owszem, czerwona babcina chusta tak, ale resztę poproszę w wersji stonowanej.
kilka miesięcy temu sądziłam, że podjęłam pewną decyzję,
z kategorii zdecydowanych i konkretnych, czemu głośno przyklaskiwał tg.
a jednak- z biegiem czasu okazało się, że ani decyzja tak naprawdę nie została podjęta,
ani przesłanki nie były takie, jakie nam się wydawało, że są.
czasami patrzę na siebie z boku, i nie widzę w sobie osoby dorosłej.
cały czas zdarza mi się mówić, że dorośli to, czy dorośli tamto.
bo czasami mi się wydaje, że dorosłość jest odległa ode mnie o lata świetlne,
kiedy nawet czasem trudno mi się zdecydować,
czy płatki na śniadanie zjem z jogurtem truskawkowym, czy z brzoskwiniowym....
Dzisiaj w nocy przyszło sirocco
1 miesiąc temu
4 komentarze :
at: 20 września 2010 10:59 pisze...
Ważne, żeby umieć podejmować decyzję ważne. Wybór jogurtu to sprawa zarządzania operacyjnego, a najważniejsza jest strategia :)
at: 20 września 2010 11:18 pisze...
ostatnio: krakowskim targiem, najczęściej jest to po prostu biszkoptowy ;-)
żeby tylko nie musieć wybierać.
at: 20 września 2010 20:59 pisze...
e tam, wybieranie jest w porzo :) Ale czasem dobrze pozwolić przypadkowi zadecydować (np. wyjąć jogurt z lodówki z zamkniętymi oczami)...
at: 21 września 2010 12:53 pisze...
Decyzja, która dzisiaj wydaje się słuszna, jutro może okazać się fatalnym w skutkach błędem. Sam miałem takie przypadki.
Rozumiem to uczucie, kiedy człowiek nie postrzega siebie jako osoby dorosłej. Mam 32 lata, a uważam, że prawie niczym nie różnię się od siebie z czasów podstawówki (no, jestem dużo wyższy ;) ). To może oznaczać, że byłem nad wiek dojrzały, albo że jestem ciągle głupiutki. Nie zastanawiam się, które z powyższych jest prawdą. W życiu jest bowiem tak zabawnie, że zwykle obie odpowiedzi są prawidłowe.
Prześlij komentarz