Content

piątek, 28 maja 2010

granice

od kilku dni chodził mi po głowie wpis w ramach komentarzy do różnych zdarzeń,
a także komentarz do posta oazy spokoju jaką jest małgosia.

ale tak sobie myślę, że na dłuższą metę,
albo nawet gdybym miała poruszyć tę kwestię z nie wiadomo jakim rozmachem,
to i tak nie powiem nic odkrywczego.

ja, jak wiadomo, namiętnie epatuję różnościami, gestami,
a także nadmiernie niekiedy epatuję słowami- i do opisania różnych sytuacji używam słów o niewspółmiernie głębszym znaczeniu emocjonalnym niż to konieczne.

te wszystkie moje- strasznie bardzo mocne....

tylko, że czasami chyba nie umiem powiedzieć inaczej, tylko właśnie mówiąc, że coś jest dla mnie strasznie bardzo mocne.

nie wiem gdzie są granice przyzwoitości cudze- wiem gdzie są moje.
i wiem, że jestem apodyktyczna, i ta jasność i oczywistość moich granic jest tak pewna, że zdarza się, że dziwi mnie, że ktoś tam nie przejmuje moich granic także za swoje,
nie odgapia mojej przyzwoitości.

w ostatnich dniach niestety znowu uderzyło mnie takie zachowanie innych, jakiego ja bym nawet nie wymyśliła, nie mówiąc nawet o faktycznym zachowaniu.
ale niestety od razu musiałam doprowadzić się do pionu myślą, że to co jasne dla mnie, dla innych wcale takie być nie musi.
i że ilość odcieni szarości jest chyba wręcz niepoliczalna, i także innych kolorów.
gdy ja powiem czerwony- mieć będę na myśli kolor ciepłego wina, a kto inny czerwień krwi ze skaleczonego palca....

i naprawdę zaczynam wątpić, czy możliwa jest płaszczyzna porozumienia między ludźmi, gdy ktoś pije zieloną, a druga strona tylko czarną herbatę...

* * *
tak bardzo czasem chciałabym mieć- nie tylko nie do ruszenia , mocną żółwiową skorupkę,
ale przede wszystkim czapkę niewidkę- bo to właśnie- kiedy będę niewidzialna, nikt mnie nie znajdzie, i nawet nie spróbuje dotknąć

7 komentarze :

mamalgosia says:
at: 28 maja 2010 12:26 pisze...

powiem tak: kiedy ufasz ludziom i zakładasz, ze chcą dobrze - narażasz się na zranienie. jednocześnie, jeśli zamkniesz się w skorupie i nie będziesz ufać nikomu - będziesz ranić samą siebie.
zachowania ludzkie nigdy nie przestaną mnie zadziwiać. ale wiesz co, kocham ludzi. ludzie potrafią być bezinteresowni, dobrzy, ciepli. potrafią podać pomocną rękę. i wierzę, że jest ich więcej niż tych "złych"

Verónica says:
at: 28 maja 2010 12:31 pisze...

@małgosia
ja z zasady wierzę ludziom.
i staram się przede wszystkim widzieć dobro.

ale czasami- mam już zwyczajnie inaf.
i nie chodzi mi o jakieś totalnie zamknięcie się przed- raczej o czapkę niewidkę- niech mnie przez jakiś czas nie widzą, nie dotykają, niech po prostu odpocznę.

mamalgosia says:
at: 28 maja 2010 13:52 pisze...

wiem o czym mówisz. ja to nazywam odruchem ucieczki :D

slawkas says:
at: 31 maja 2010 10:09 pisze...

Powoli wracam do życia, a tu zmiany jedna na drugiej. Świetny skin. A na blipie ubyło znajomych. Nie wiem co wolisz, ale zaryzykuję - czarna herbata jest lepsza ;)

Verónica says:
at: 31 maja 2010 10:14 pisze...

a na blipa jeszcze wrócę. za jakiś czas.

no cóż, slawkas, wychodzi mi, że naprawdę lubisz ryzyko ;-)

mamalgosia says:
at: 31 maja 2010 11:21 pisze...

a gdzieś ty sobie poszedła? ja już akcję poszukiwawczą rozpoczęłam. wracaj do nas szybko :)

Wesoły Terrorysta says:
at: 31 maja 2010 12:44 pisze...

Wszelki duch! Slawkas, żyjesz!;)

Prześlij komentarz

Blog Archive

O mnie

Moje zdjęcie
po prostu: blondynka. wierzy, że zihuatanejo istnieje naprawdę. wierny wyznawca moleskine'a.