Content

piątek, 9 kwietnia 2010

prawie manifa

jak już wspominałam wielokrotnie- nie jestem wojującą feministką, jedna z moich najważniejszych manif to: kobiety do garów!

aczkolwiek wczoraj na spółkę z trachem, aleksandrową oll i dzieckiem kwiatu ukuliśmy nową manifę pod hasłem: wakacje od kwietnia do września.
i każdy dzień wakacji długości 50h :-)


to jednak mimo tego, że rzadko się odnajduję w typowo babskich ploteczkach i fatałaszkach-
to jednak zawsze będę występować za równością w ocenie.
za równym poziomem startu, za równym dostępem do różności.
przyznaję: bardzo nie lubię jak ktoś czyni założenia, że skoro za coś się bierze baba, to może być już tylko fail. oj bardzo nie lubię.

chociaż jednocześnie dodam: wcale nie widzę siebie jako baby na tranzystorach i kombajnie. aczkolwiek kiedyś bardzo bardzo marzyło mi się technikum: do tego stopnia, że zaliczyłam egzamin z rocznej różnicy programowej- i zaliczyłam przedmioty zawodowe.
a jednak jakoś inną drogą się to wszystko potoczyło....

wczoraj w oczekiwaniu na tramwaj rzuciła mnię się w oczy okładka dobrych rad z artykułem o kobietach w męskich zawodach. o pięknych paniach w wielkich maszynach.
poniżej prezentuję: fragment artykułu:

Pracują w zawodach kiedyś zarezerwowanych tylko dla mężczyzn i nic nie tracą ze swojej kobiecości. Przyznają, że wymagało to od nich dużo wytrwałości i odporności psychicznej. Bywało ciężko. Ale spełniły swoje marzenia bo to nie tylko ich praca, ale przede wszystkim wielka pasja.

Katarzyna Sitarska
z Warszawy, pilot śmigłowca

Panować nad potężną maszyną i unosić się jak piórko nad ziemią

Starszy pilot Katarzyna Sitarska wkrótce zostanie mamą. W jej stanie nie powinno się latać, a ona bardzo tęskni za wzbijaniem się w powietrze, obserwowaniem ziemi z góry! - Wrócę do pracy, kiedy nasz synek troszkę podrośnie - mówi 28-letnia Katarzyna. - Macierzyństwo na pewno zmieni mój świat, ale nigdy nie zrezygnuję ze swojej pasji, z latania. W jej rodzinie nikt wcześniej nie latał. Pewnie i ona zajmowałaby się czymś bardziej przyziemnym, gdyby nie babcia, która zabrała kiedyś kilkunastoletnią Kasię na pokazy lotnicze w Dęblinie, gdzie jest Wyższa Szkoła Oficerska Sił Powietrznych. Od tej chwili Kasia zaczęła marzyć o panowaniu nad potężną maszyną, która jak piórko unosi się nad ziemią.
Te marzenia były tak silne, że kilka lat później na egzaminach pokonała kilkuset mężczyzn i z trzecią lokatą dostała się do dęblińskiej Szkoły Orląt. Skończyła ją z wyróżnieniem i znalazła się w Eskadrze Lotnictwa Transportowo-Łącznikowego we Wrocławiu. Po 3 latach przesiadła się do nowoczesnego śmigłowca „Sokół" w prestiżowym 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego w Warszawie.
Dosłownie i w przenośni sięgnęła gwiazd: od dwóch lat jej zadaniem jest przewożenie najważniejszych osób w państwie. Na pokładzie dowodzonego przez nią śmigłowca podróżują: prezydent RP, posłowie, ministrowie, dyplomaci.
- W tej służbie nie ma taryfy ulgowej. Nikogo nie interesuje, czy za sterem siada kobieta, czy mężczyzna - opowiada Katarzyna. - Pilot nie ma płci: musi być zawsze dyspozycyjny, świetnie wyszkolony i odporny na stres. Od jego decyzji zależy przecież życie załogi i pasażerów. Katarzyna przyznaje, że sama nie wie, ile z jej babskich cech przydaje się w powietrzu. Owszem, jest jak większość kobiet precyzyjna, zauważa drobiazgi, które często umykają panom, ma podzielną uwagę. Ale w odróżnieniu od wielu koleżanek, które nie umieją odróżnić strony lewej od prawej, ona dobrze orientuje się w terenie i świetnie zna się na autach. Nie ukrywa jednak, że jak typowa kobieta rozkłada ręce na widok zepsutej pralki czy telewizora. Stereotypowe postrzeganie płci budzi u Katarzyny niechęć. Nic dziwnego, dało jej się we znaki. W szkole częściej niż koledzy była wywoływana do odpowiedzi,sprawdzana. Wykładowcy uważnie patrzyli jej na ręce, zupełnie jakby nie dowierzali, że kobieta może być dobrym pilotem. Również na początku pracy była częściej sprawdzana niż piloci-mężczyźni. - Nie mam o to żalu: dzięki temu jestem o wiele lepiej przygotowana niż niektórzy moi koledzy po fachu.
Pewnie dlatego pracuję w elitarnym pułku - żartuje Katarzyna. - Ale i tutaj pasażerowie śmigłowca reagują na mój widok zdziwieniem. Często nie wiedzą, jak się zachować.
Niektórzy usiłują na powitanie całować ją w rękę. Inni po zakończeniu lotu prawią komplementy, których nie mówiliby, gdyby zasterami śmigłowca siedział mężczyzna. Pani prezydentowa powiedziała jej kiedyś: „Bardzo ładnie pani doleciała".
Niektórzy na widok kobiety za sterem są bardzo spięci. Znów dają o sobie znać stereotypy. Ale Katarzyna już dawno nauczyła się nimi nie przejmować. Wie, że jej los jest podporządkowany lataniu i nigdy jej życie nie będzie takie jak innych kobiet.
Nie przeszkadza jej to, że do pracy wkłada mundur, że czasem wylatuje np. do Koszalina, a musi wylądować w Bydgoszczy. Do pracy nigdy się nie maluje.
- Mój mąż Kamil zaakceptował to, że jako żołnierz o każdej porze muszę być w pełni dyspozycyjna - zdradza Katarzyna. - Mąż jest bardzo uzdolnionym stolarzem, ale niedawno zmienił zawód i teraz pracuje w policji. Katarzyna dodaje jeszcze, uśmiechając się: - Kamil wie, że nie zawsze może liczyć na to, że będę czekać na niego w domu z pysznym obiadem, nie możemy zaplanować weekendu czy wizyty u znajomych. Ale dla niego najważniejsze jest to, żebym mogła spełniać się w tym, co kocham. A ja kocham latać!

* * *
wiem, że jeszcze czasami daję się podpuścić i wtedy znowu opanowuje mnie coś pod hasłem strasznej ambicji.
wiem, że czasami zupełnie irracjonalnie właśnie staję na głowie, żeby tylko pokazać, że ja też mogę, że chodzenie w szpilkach mi w tym nie przeszkadza.

ale np. ostatnio dzięki drewniackiemu zaprzyjaźniam się z serwisem dailymile gdzie moją motywacją jest: just for fun!
i wyjątkowo zamierzam zupełnie przymknąć oko, a nawet oczy, i dla pewności zasłonić je sobie rękoma i nie reagować alergicznie na cudze statystyki.
czasami mimo różnych inspiracji (tutaj się przecież zaczęło od tele-tg.)- przerabiam te inspiracje na swój punkt widzenia, na własne widzimisię.
i dlatego dailymile jest mi tylko zabawą

4 komentarze :

Ola says:
at: 9 kwietnia 2010 11:34 pisze...

ja jeszcze mam propozycję manify, jakoby prace magisterskie można było oddawać w formie przestrzennych konstrukcji tekturowych złożonych z podartych gazet, nie tylko na kierunkach artystycznych, żeby nie było marnowania papieru na pisanie, ale taki recykling dla dobra ludzkości :)
też feministką wojującą nie jestem - jeśli kobieta się dobrze czuje, jako kura domowa, to Bóg jej zapłać, tak samo, jeśli chce być pilotem. Ale niby "pilot nie ma płci", jeśli to przyjąć do kierowców autobusów, to jednak od razu czuć, czy prowadzi kobieta, bo prowadzi zdecydowanie lepiej.

Verónica says:
at: 9 kwietnia 2010 11:48 pisze...

ja się chętnie przychylę do manify o pracach magisterskich :-)

Trach says:
at: 9 kwietnia 2010 12:34 pisze...

i habilitacje w pubach! generalnie środowisko naukowe powinno otrzymywać tytuły przez wzgląd na to kto ile wypije ;-)

Beata says:
at: 10 kwietnia 2010 08:16 pisze...

ja bym chciała wolne zawsze środy plus weekend:)

Prześlij komentarz

Blog Archive

O mnie

Moje zdjęcie
po prostu: blondynka. wierzy, że zihuatanejo istnieje naprawdę. wierny wyznawca moleskine'a.