tęsknota to jest....
tęsknota to jest takie zło,
co atakuje z czterech stron
zapachniało varius manxem, albo variusem manxem ;-)
a ja myślę sobie, że w sposób dziwny
najbardziej tęsknię za tym, czego mi nie było nawet dotknąć.
wiedza, że jest gdzieś ten rd-owy pokoik sprawia, że sobie myślę,
że oto jest miejsce, gdzie mogę wrócić.
i za tym powrotem tęsknię.
październik wyjątkowo upłynął mi bez pamięci.
a jednak listopad zaczął się inną tęsknotą- dotknięcia pewnych pozostałości.
bo akurat jeśli o nich mowa- dotknięcie sprawi, że staną mi się niedostępne,
bo i tak niewiele z tych bezpamięci zostało mi przeznaczone.
i zupełnie- całkiem sentymentalnie,
i w kontekście zupełnie innej tęsknoty i nie-dotknięcia,
po raz kolejny czytam historię sary i johna.
* * *
ale ale: nie pozwolę się takiej tęsknocie pokonać.
ani żadnej innej. ani niczemu innemu.
najważniejsze- to być silnym.
wicher silne drzewa głaszcze, hej.
* * *
z męskich decyzji:
przy następnym spotkaniu z M., nie odejdę,
wysłucham opowieść do końca.
być może oddam opowiedzeniem jakiejś swojej historii.
i nauczę się proste rzeczy przyjmować, takie jak są,
i oduczę się swojej własnej wobec siebie ostrości....
Szpital. Przegląd. (Spoiler: przeszłam)
1 rok temu
1 komentarze :
at: 22 listopada 2009 22:38 pisze...
dawaj maila, wyslę Ci coś o facetach;) bmrozg@gmail.com
Prześlij komentarz