ostatnio bardzo często - wszem i wobec posługuję się swoimi filozofiami,
mądrościami, i całą resztą.
generalnie- oprócz intencjonalności (związanej z czynną siłą sprawczą)
najbliższym mi słowem jest kwintesencja.
ta od czereśni, od kawy, od kukardki,
od marzeń i ideałów.
od pestki.
kukardka jest kwintesencją grzeczności.
pestki są różne- może być pestka spotkania, pestka marzeń.
jedną z odmian kwintesencji jest u mnie kawa.
pewne rzeczy, pewne rozmowy mogą toczyć się tylko przy kawie,
a nie z każdą osobą chciałoby się nawet to wspólne picie kawy dzielić.
a już całkiem taką wisienką kawową jest dla mnie oczywiście kawa na zimno.
a czasem- kawa- to wręcz podzielenie się swoją prywatnością,
zajrzeniem za zasłonkę jazzusowego guru...
gdzie marzenia i codzienność toczą swoje boje, gdzie dostęp mają tylko najbliżsi,
którym muzyka w głowie gra,
którym czasem nawet słowa podobnie brzmią.
* * *
ostatnio- w przerwach między kolejną miss marple czy herkulesem poirot,
śledzę sobie historie jazzus band.
w ręku- pomarańczowy zakreślacz, którym powinnam zakreślać wg mnie ciekawsze fragmenty.
na razie jednak tylko czytam- nad zakreślaniem jeszcze pomyślę.
tak jak i nad innymi powinnościami.
kawa jest dla mnie wielu rzeczy kwintesencją.
jednak nie każda kawa.
jak nie każde spotkanie jest pestką-
i czasem nawet mimo kwintesencji- nie pokażę myśli, muzyki schowanej za zasłonką...
chociaż po namyśle...
Dzisiaj w nocy przyszło sirocco
4 miesiące temu
0 komentarze :
Prześlij komentarz