ostatnio podawałam plan
- jak - imho- ma wyglądać, jak wyobrażam sobie idealne spotkanie.
i nieważne, że mimo kilku planów, ich ostatnim punktem
było rozstanie
- uważam, że samo spotkanie jest rodzajem święta,
i nieważne, że kiedyś kończy się dzień.
najważniejsze, by go zacząć.
by nastąpił czas rozmowy,
czas choćby wspólnej kawy.
bo jak wiadomo- choć mimo tego, że uwielbiam kawę,
nie piję jej z wszystkimi.
a nawet jeśli piję gdzieś z grzeczności,
to wtedy taki czas nie ma dla mnie wymiaru święta.
niech się święci moja dzisiejsza poranna ;-)
* * *
a to mały podgląd na opcję wyboru rodzaju spotkania ;-)
a jednak
- ostatnimi czasy- chodzi mi trochę po głowie
takie "zamiast" jak spotkanie sary i johna.
0 komentarze :
Prześlij komentarz