niedługo rowerzykowi strzeli roczek.
przyznaję, że nie spodziewałam się, że przez ten czas - i ten nowy punkt siedzenia zmieni mi się perspektywa patrzenia na wiele spraw.
przez co, okazało się, że wybór planu i pomysłu na wakacje był banalnie prosty,
a jednocześnie- zupełnie inny niż wybory jakich dotychczas dokonywałam.
teoretycznie od lat staram się wybierać opcje bardziej #zen ( ofc, zen w moim przekonaniu),
opcje, które są ukierunkowane na moje widzimisię, a jednak mam wrażenie, że tegoroczny zen był strzałem w dziesiątkę.
czyli morze po sezonie, chociaż jak widać - nieustający sezon na rower.
i choć nie było widoku z okna na morze, i do plaży było nieco więcej niż kilka minut spacerem,
to jednak udało mi się trochę pooddychać jodem, zachłysnąć się wolnością, kiedy nie jesteśmy ograniczeni ani czasem, ani miejscem, ani ostatnim autobusem.
i to od nas zależy ile piasku znajdziemy w kieszeni wewnętrznej.
0 komentarze :
Prześlij komentarz