i ciągle szukam swojego wzoru/patentu na życie.
a przynajmniej - na najbliższych kilka miesięcy, bo jedne z najtrudniejszych decyzji przede mną.
bo do tej pory sądziłam, że jestem człowiekiem rozwagi i rozsądku, a wyjątkowo do mikrofonu dorwało się serce,
i w mojej głowie coraz częściej rozbrzmiewa myśl, że może jednak powinnam poddać się nadziei,
i uwierzyć, uwierzyć mocno, ze wszystkich sił, że to o co proszę, będzie mi dane.
ostatnie
lectio divina było dla mnie lectio zasłuchania i lectio mówienia.
uczenia się mówienia wprost pewnych rzeczy.
stawania w wewnętrznej prawdzie, znalezieniu odwagi w powiedzeniu/powierzeniu modlitwie tego,
co najbardziej mnie dotyka.
po raz pierwszy w życiu- postanowiłam napisać karteczkę z intencją i powierzyć ją wstawiennictwu świętemu.
i gdy kilka dni później dostałam odpowiedź na nie- w pierwszej chwili przyjęłam ją racjonalnie i ...
a teraz, zasypiam z myślą, że może jednak powinnam jeszcze poczekać,
zatrzymać się zanim dokonam wyborów ostatecznych,
że może jak hiobowi i mnie los zostanie odmieniony.
zasypiam z nadzieją, a budzę się w rzeczywistości, że to rozwaga powinna być mi nadrzędnym wzorem.
S. z tego miejsca dziękuję za ostatnią rozmowę.
i za to, że tak naprawdę- nie było tej "przerwy".
1 komentarze :
at: 4 czerwca 2018 19:07 pisze...
https://www.youtube.com/watch?v=HArN2VkbAeA&t=2136s
cokolwiek Cię trapi...
Prześlij komentarz