trochę z okazji wybitnej inspiracji
VooVoo
i ich piosenką: kula hula, którego to tytułu nie mogę zapamiętać, i zawsze go w głowie przerabiam na hula kula.
i trochę to tak jest- że nie ma jutra bez wczoraj, nie ma czwartków bez śród.
nas nie ma- bez naszych wcześniejszych doświadczeń, które sumują się na ten całokształt, który o nas stanowi.
i stanowi o tym, o czym śnimy, marzymy, co czasami siedzi z tyłu naszej głowy.
generalnie- od jakiegoś czasu hulajnogi mi się podobały na poziomie intencjonalnym, ale jakoś tak długo nie mogłam przejść od myśli do słów a potem do czynów.
sądziłam, że może, to zostanie na poziomie myśli i intencjonalności, że to może być sympatyczne rzecz.
zwłaszcza, że nie miałam w zasięgu jakiegoś modelu do testu
- dopiero kilka miesięcy temu, wyraziłam swoje przypuszczenia: a co by było gdyby, w rozmowie z anną-marią, dzielną załogantką
wyryp.
i tak jakoś to poszło za ciosem- odważyłam się wspomnieć o tym pomyśle w sklepie sportowym, gdzie dano mi szansę zrobienia mikro rundki na microspeedzie.
i jak okazało się, że nie zrobiłam sobie nic przy tej pierwszej jeździe, że nie wjechałam w ścianę
- zaczęłam myśleć, że może, mimo wszystko, hulajnogi są dla ludzi ;-)
i tak od myśli do słowa i czynu- skarbonka poszła w ruch.
i oto po wielu rozważaniach, testach, dywagacjach, analizach, wjechała na chatę
#czarnainez #czarnahelga #stefan ;-)
( jak widać- imię jeszcze nie wybrane).
* * *
nie ma jutra bez wczoraj, nie ma jutra bez dziś,
poza zerknąć za siebie, by dowiedzieć się gdzie iść,
nie ma jutra bez wczoraj, nie ma czwartków bez sród
- hula kula i popyla jak z nut!
* * *
p.s.
a o tym, skąd w ogóle taki zamysł pojawił się w mojej głowie, kiedyś jeszcze opowiem.
0 komentarze :
Prześlij komentarz