Content

czwartek, 3 kwietnia 2014

sprzątam


co prawda- już jakiś czas temu ( w końcu) przeczytałam swoją serię dominique loreau,
to ciągle mi jakoś było nie po drodze do podsumowania tej lektury.
przyznaję, że trochę na przekór różnym opiniom, sądziłam, że te sztuki loreau coś mi objawią.
z naciskiem na COŚ. a wyszło jak zawsze. ;-)
nie to, że okazały się być jakoś strasznie bardzo nudne- ale jak dla mnie są bardziej opowieściami
o szeroko pojętej kulturze japońskiej, niż praktycznymi poradnikami.

no choćby sama sztuka sprzątania:
- nie wyobrażam sobie poświęcania iluśnastu minut dziennie- codziennie na sprzątanie. lubię porządek, ale lubię sprzątać całościowo, a nie dziubać po fragmenciku. no, powiedzmy, takie sprzątanie kawałkami ma rację bytu,
gdy ma się powiedzmy ileśnaście pokoi i 3 piętra do ogarnięcia, a nie proste m3.
poza tym zdecydowanie NIE wyobrażam sobie tego, że zacznę wstawać wcześniej, żeby dzień zaczynać od robienia porządków... to przecież jest powodem- dla którego z zasady nie jem śniadań, a pierwszą kawę wypijam w pracy
- bo inaczej musiałabym wstawać wcześniej ;-)
miejscami miałam wrażenie, że niektóre porady z kolejnych "sztuk" się wzajemnie wykluczają.

przyznaję, że oczekiwałam czegoś... po prostu innego.
nie bardzo wiem na jakim etapie - także życia- jestem obecnie ja sama.
i po loreau spodziewałam się jakiejś takiej analizy- jakichś punktów do odhaczenia,
że skoro robię to i to- to kolejnym krokiem powinno być takiego, a nie informacji,
że czarne mydło jest dobre na wszystko.

być może problem tkwi nie w loreau- a we mnie- bo spodziewałam się,
że znajdę tam odpowiedzi na wiele nurtujących mnie pytań.
ostatnio- mam wrażenie, że znalazłam się tak jakby ponownie w punkcie wyjścia ;-)
pół roku temu posprzątałam- a teraz ZNOWU jest bałagan! ;-)
dopiero niedawno, a w sumie już wiele lat po skończeniu studiów- sięgnęłam po stare podręczniki, z mocnym postanowieniem, przeczytania tego, na co kiedyś nie miałam czasu.
staram się bardziej zdyscyplinowanie podchodzić do pewnych spraw i obowiązków - aczkolwiek obiecane zaproszenia dla z. czekały 2 tygodnie, aż do nich zasiądę.
jakiś czas temu dotarłam do dna szafy, a choć obecnie wcale a wcale się z niej nie wysypuje ;-)
jednak i tak mam wrażenie nadmiaru, i rozważam ponowne przewietrzenie tego i owego.

a może tak po prostu jest, że co jakiś czas zataczamy krąg,
i choć nie znajdujemy się w tym samym co kiedyś punkcie wyjścia,
to jednak- w pewnym sensie na początku dalszej drogi, i po prostu pewne czynności musimy powtórzyć.
w końcu: nie da się spakować walizki tak, żeby już jej zawartość starczyła na zawsze.
co jakiś czas robimy mały przegląd, i decydujemy się pewne rzeczy zostawić za sobą, a na pokład zabrać coś nowego.

4 komentarze :

Biurowa says:
at: 4 kwietnia 2014 07:23 pisze...

"Sztuka sprzątania" jest zbyt ogólna. Zdecydowanie wolę bardziej poradnik Perfekcyjnej Pani Domu lub książkę typu posprzątaj swój dom w 7 dni. Praktyczne do bólu.

Za to już "Sztuka prostoty" Lorreau jest rewelacyjna.

oh, wait! says:
at: 4 kwietnia 2014 09:45 pisze...

możliwe, że sztuka prostoty jest lepsza, na pewno przyjemnie się ją czytało,
ale żadna ze sztuk mnie nie olśniła.

Biurowa says:
at: 4 kwietnia 2014 09:56 pisze...

No właśnie mnie też. Zachęciła mnie Ajka do "Sztuki prostoty" i byłam nią zachwycona. Na fali tego zachwytu rzuciłam się na kolejne pozycje z tej serii i cholernie się zawiodłam.

oh, wait! says:
at: 4 kwietnia 2014 10:02 pisze...

to ja prostotę zostawiłam sobie na koniec, zaczęłam od sztuki planowania,
dzięki czemu wielkich złudzeń nie miałam ;-)
prostota akurat tak ładnie mi serię zakończyła.

Prześlij komentarz

Blog Archive

O mnie

Moje zdjęcie
po prostu: blondynka. wierzy, że zihuatanejo istnieje naprawdę. wierny wyznawca moleskine'a.