i to nawet nie jest moja ulubiona święta.
o tej książce wiedziałam od dawna, ale tak jakoś - z uwagi na brak mojego większego sentymentu do matki teresy, nawet nie miałam w planach tej lektury.
byłam przekonana, że wystarczą mi w zupełności przeczytane komentarze,
czy artykuły dotyczące tej książki i treści w nich zawartych.
przypomniałam sobie o niej- całkiem niedawno, przez to,
że została wydana podobna rzecz - dotycząca jp2.
przegrzebawszy internety wzdłuż i wszerz- znalazłam tę książkę w normalnej i akceptowalnej cenie.
co prawda w pierwszej chwili sobie pomyślałam- kiedy ja przeczytam to ponad 500 stronicowe tomisko,
na szczęście ;-) na pomoc przyszła mi praca, bo do końca marca mam zagwarantowane godzinne "okienko"
- akurat w sam raz na czytanie duchowe.
(co prawda to duchowe to tylko figura stylistyczna, bo teraz- w ruch poszła dominique loreau, a kolejne być może będą dzienniki duszy jana XXIII).
książka zbyt osobista, zbyt - w wielu kwestiach, stąd nawet nie próbuję jej opisywać, czy komentować.
na pewno- do pewnych fragmentów wrócę ponownie.
na pewno- w jakiś sposób - nabrałam przekonania, że pewne moje działania są słuszne.
i na pewno: bardziej związała mnie z
möbiusem.
* * *
co prawda- mimo ogromnego dylematu i niepewności
-
nabyłam zapiski jp2.
jednak nie prędko się odważę ją przeczytać, musi minąć stosowne vacatio legis, zanim nabierze mocy prawnej.
0 komentarze :
Prześlij komentarz