rok 2012 był u mnie rokiem filmów.
w sumie nie do końca wiem jak to się stało, bo nigdy jakąś wielką kinomanką chyba nie byłam...
(nawet mierząc przez te moje 175 cm wzrostu ;-)
może po prostu - czasem łatwiej i wygodniej mi było po prostu coś obejrzeć,
zamiast przeczytać.
(zwłaszcza jeśli to miałoby być czytanie podręcznika, kolejnego kodeksu,
czy komentarza do kodeksu, albo komentarza do komentarza ;-)
nie bez znaczenia okazał się fakt, że ruszyłam po przerwie
z kilkoma kołogospodyniowowiejskimi :-) projektami,
gdzie wielką motywacją i zachętą służyło mi państwo profesorostwo, wraz z D.
stąd: rok 2012, zamknęłam obejrzeniem 167 filmów.
i dla porównania rok 2011.
0 komentarze :
Prześlij komentarz