Content

piątek, 23 listopada 2012

hold your breath...


i tak ;-) nie muszę liczyć do dziesięciu ;-)
ostatnio bond moim bohaterem jest.

przyznaję, że do tej pory,
mimo, że znałam i kojarzyłam tekst : wstrząśnięte, nie zmieszane,
jakoś nie po drodze mi było do bliższego poznania się z przygodami
agenta jej królewskiej mości.
(mimo tego, że mój ulubiony organizer, był swego czasu opisywany jako zabawka
na miarę gadżetów wymyślonych przez q. dla słynnego 007.)
bo przyznaję, że jak lubiłam bohaterskiego johna mcclane'a,
czy jak mam słabość i sentyment do jason bourne'a w osobie matta damona,
to jakoś do bonda mi ciągle było nie po drodze.
przyznaję, że jakoś nie wybobrażam sobie bohaterskiego seana, czy rogera moore'a.
i tak się złożyło, że swoją znajomość z niejakim jamesem bondem zaczęłam od skyfall.

na temat samego skyfall, czy generalnie daniela craiga
- pojawiło się masę artykułów, komentarzy.

(ja ostatnio obejrzałam sobie dodatkowo serię z brosnanem)
i wychodzi mi niezaprzeczalnie, że moim bondem jest craig.

myślę sobie, że każda epoka powinna mieć swojego bohatera. także filmowa.
jak john mcclane zachwycał w die hard, to już w die hard 4.0 (2007)
jasne było, że john jest bohaterem z innego świata, innych czasów, innej bajki.

i jak jason (matt) bourne- zachwyca, to jednak nie wyobrażam sobie wymuskanego
jasona, który popijałby drinki w kasynie, i żeby umiał zachować aż tak pokerową twarz.
brosnan jako bond był wymuskany, był elegancki- ale w moim odczuciu brakuje mu tego
słynnego "czegoś".

craigowi zarzuca się, że pija także wstrząśniętego heinekena ;-)
ale w sumie- nikt tak pięknie, i z taką gracją,
nie poprawia mankietów koszuli po jakże efektownym wejściu do pociągu ;-)

1 komentarze :

Bartosz Cicharski says:
at: 23 listopada 2012 22:23 pisze...

Craig rządzi, to fakt:)

Prześlij komentarz

Blog Archive

O mnie

Moje zdjęcie
po prostu: blondynka. wierzy, że zihuatanejo istnieje naprawdę. wierny wyznawca moleskine'a.