ostatnio tak mi czas umyka między palcami.
z jednej strony- czas mi płynie zdecydowanie za wolno
- chciałabym listopad teraz już ;)
z drugiej- ze względów organizacyjnych,
tak naprawdę najlepiej by było, żeby ten listopad wypadł mi tak najwcześniej za pół roku ;-)
albo w ogóle na wiosnę ;)
a tak na poważnie
- coraz bardziej podoba mi się układność jaką przyniósł mi minimalizm.
oprócz porządeczku, mniejszej ilości rzeczy posiadanych,
oprócz lepszej organizacji czasu, gdzie mam więcej czasu dla siebie,
na swoje prywatne rzeczy i sprawy,
podoba mi się pewnego rodzaju poukładanie.
łatwiej mi pewne myśli ułożyć, uporządkować,
czy nawet słowa połączyć w zdania.
i co za tym idzie- pozytywnie to się odbija na moim życiu
- chociażby w przeróżnych relacjach.
lubię też bardziej jasny podział, który u mnie gdzieś tam się pojawił
właśnie w odniesieniu do minimalizmu, tworzenia list
- podział na rzeczy ważne, mniej ważne.
na to, co jest istotne na co dzień, i na to, co należy celebrować od święta.
jak kiedyś- uczyłam oddzielać się czas pracy od czasu prywatnego,
i nie wchodzić w oba światy jednocześnie,
to teraz- nauczyłam się także doceniać wartość takiego rozgraniczenia,
że święto, czy coś ważnego- powinno być świąteczne.
w tej całej układności- wbrew pozorom daleko mi do stagnacji.
choćby też dlatego, chcę listopad teraz już,bo listopad jest blisko zimy,
i będę mogła spokojnie nosić misiakowe rękawiczki ;-)
w jakiś sposób- taki styl życia- okazał się bardzo do mnie pasować,
być jakby uzupełnieniem moich myśli, potrzeb,
taką intencjonalną- drugą połówką pomarańczy.
stąd- coraz mocniej staram się z nim zaprzyjaźnić ;-)
* * *
stąd- coraz często chodzą mi po głowie słowa tej piosenki:
przejmująco pachną lipy,
płynie gdzieś po cichu woda,
wieczór aż od gwiazdek kipi,
może czeka mnie przygoda.
smak i zapach pomarańczy
Dzisiaj w nocy przyszło sirocco
2 miesiące temu
1 komentarze :
at: 23 lipca 2012 14:17 pisze...
och tak :) Twoje myśli są mi bardzo bliskie :)
no, może poza tęsknotą za jesienią ;)
Prześlij komentarz