proszę państwa,
tym razem wyjątkowo nie będę odmieniać hasła minimalizm przez wszystkie przypadki,
tym razem będzie nowa manifa.
jak wiadomo biorę udział w akcji 52 książki.
dla niewtajemniczonych- akcja jest po to,
aby wesprzeć rozwój własny i czytelnictwo w polsce
- stąd optymistyczne założenie jest takie,
że czytamy jedną książkę na tydzień- co nam daje 52 książki na rok.
jak wiadomo- ja czytam zrywami- czasem mniej, czasem więcej,
ale i tak mrcichy ( bo to przez niego zaczęło się zapisywanie książek
w arkuszu) nie ma ze mną żadnych szans ;-)
czytanie jest dla mnie....
i tu najlepiej pasuje mi fragment rozmowy z kamieniem szymborskiej:
pukam do drzwi kamienia.
- to ja,wpuść mnie
przychodzę z ciekawości czystej.
życie jest dla mnie jedyną okazją.
zamierzam przejść się po twoim placu,
a potem jeszcze zwiedzić liść i kroplę wody.
niewiele czasu na to wszystko mam.
moja śmiertelność powinna cię wzruszyć.
książka nie jest kamieniem- ale po prostu innym światem,
otwierając ją- wchodząc w zawarte w niej słowa-
zwiedzam nowy świat.
a jednak mimo, że ta manifa: nie czytasz- nie idę z tobą do łóżka
mi się podoba, jednocześnie widzę jej minusy.
bo jak wiadomo- świadomie zrezygnowałam z większej części posiadanych przez siebie książek papierowych.
(chociaż ostatnio po długiej przerwie- na mojej półce ponownie wylądowały rozmowy zeldina,
nieważne, że przez ostatnie 2-3 lata dobrze mi było bez nich, i pewnie dobrze by mi było przez lat kolejnych 5, ale tak jakoś w pewnym momencie zatęskniłam za ich nastrojem.
bo choć dużo czytam- dla siebie samej, i dużo cytatów i książkowych historii w głowie i w moleskinie noszę- daleka jestem od narzucania komukolwiek takich zainteresowań.
fakt- czasem mi brakuje, jak rzucam tg. hasłem o historii sary
i johnn'ego, albo jak przychodzi mi K. wyjaśniać o co chodzi w teorii czasu według hellera, ale zupełnie mi to nie przeszkadza.
przyznaję, że też tego dystansu do czytania nauczyły mnie pewne mądre zdania,
które usłyszałam od osoby, którą darzę szacunkiem wielkim
- że książka książką, że historie ze stron papierowych- historiami,
to życie jest dla nas jedyną okazją- na zbieranie garściami różnych doznań ;-)
* * *
o akcji - nie czytasz- nie idę z tobą do łóżka.
- w najnowszym przekroju
(bo przegapiłam przekrój z ajką.
i jak ktoś dobrze śledzi- TEN przekrój był moją trzecią gazetą kupioną w tym miesiącu ;-)
a to dopiero połowa grudnia!
czyli będzie się jeszcze działo.
a także: orest na celebrytę! ;-)
a przed orestem- właśnie także jest wywiad z dziewczynami
od nieczytania ;-)
dodam także, że nie rusza mnie kwestia czytelnictwa
lub braku u innych. zupełnie.
nie wartościuję po tym ludzi. samo czytanie to jest dopiero połowa sukcesu.
na ten przykład: mam znajomego, który czyta duże ilości książek,
jednak- jest to głównie fantastyka.
a ja fantastyki w założeniu nie trawię.
i stąd: mimo dużej ilości książek - między nami nie ma książkowej płaszczyzny porozumienia.
10 komentarze :
at: 13 grudnia 2011 10:59 pisze...
przepraszam - nie mogłem się oprzeć ;)
dodam także, że nie rusza mnie kwestia jedzenia warzyw lub ich braku u innych. zupełnie.
nie wartościuję po tym ludzi. samo jedzenie warzyw to jest dopiero połowa sukcesu.
na ten przykład: mam znajomego, który je duże ilości warzyw, jednak- są to głównie ziemniaki.
a ja ziemniaków w założeniu nie trawię.
i stąd: mimo dużej ilości warzyw - między nami nie ma płaszczyzny porozumienia.
akcji z łóżkiem nie znałem, ale już 'zalajkowałem', fajne zdjęcia mnie zachęciły. co do samej akcji (łóżko, ale też 52 książki) - mam wrażenie, że target chyba nie ten - interesują się nią osoby, które i tak czytają. takie wzajemne poklepywanie się po plecach, a nie wyjście do tych 'czytających inaczej'.
fantastyka. o gustach się nie dyskutuje. ale jak wcześniej wspomniałem, jest z nią (fantastyką) trochę jak z ziemniakami - jest jej od groma, większość to średnia beletrystyka, ale jest sporo dobrych książek, do których chętnie się wraca - tak jak do rozmów Zeldina, bo tęski się za ich nastrojem. każdy ma swoje marzenia i tęsknoty.
at: 13 grudnia 2011 11:21 pisze...
drogi anonimie
- mnie się podoba samo hasło akcji,
akcja właśnie tak niekoniecznie-
średnio mnie interesuje kto co i ile czyta.
co do gustów- każdy ma swoje, ja tam się nie wtrącam.
ale jak wspomniałam nie przepadam za fantastyką- stąd o fantastyce raczej sobie nie porozmawiam.
at: 13 grudnia 2011 14:28 pisze...
a w sumie, to dlaczego nie przepadasz za fantastyką? LotR Cię nie zachwycił swoim stylem? Diuna nie oczarowała klimatem? Eon nie wciągnął swoją historią 'co by było gdyby'?
Każda z tych książek jest nieco inna i zaciekawiło mnie dlaczego za nimi nie przepadasz, co takiego mają wspólnego, czego im brakuje, że trafiły do trzeciego czy czwartego rzędu.
at: 13 grudnia 2011 14:33 pisze...
ciężko to ocenić, po prostu to nie moja bajka.
może to uraz po pilocie pirxie i innych rzeczach lema, które mi się nie spodobały.
choć przymierzam się do pratchetta- bo akurat lubię jego poczucie humoru.
at: 13 grudnia 2011 18:04 pisze...
oj tam, idziesz na łatwiznę, nie jest sztuką sięgać po książki które się potencjalnie spodobają - zostaw Pratcheta i weż się za Diunę. za Eon. za Silmarillion i LotR. Pratchett to zwykła parodia.
Herbert stworzył dla Ciebie cały świat - świat, który pobudza wyobraźnię, tętni własnym życiem.
Bear stworzył ciekawą sytuację i po zakończeniu można się zastanowić, a jeśli by to się faktycznie stało, co wtedy?
Tokien to temat znany, nie będę się rozpisywał.
Są też inni, np. Bester. dobre Fantasy/SF tworzy klimat, do którego chce się za jakiś czas wrócić pomimo, że znasz początek, środek i zakończenie książki - ale klimat nadal ma ona taki sam jak przy jej pierwszym czytaniu.
więc, krótko, reasumująć: jak nie przyczytasz kilku różnych książek, to nie mów, że nie lubisz fantasy. bo może po prostu nie lubisz niektórych autorów.
at: 13 grudnia 2011 19:58 pisze...
z tolkiena znam hobbita.
do władcy pierścieni nie mam cierpliwości i tego tolkiena omijam szerokim łukiem.
a zachwyciły mnie kiedyś "kwiaty dla algernona" keyesa, wydane chyba przez nową fantastykę.
nie jest tak, że w ogóle w całości bojkotuję ten dział.
jakoś się w nim zwyczajnie nie odnajduję, i sięgam po prostu rzadko.
ależ każda książka ma swój klimat- do niektórych wracam regularnie!
at: 13 grudnia 2011 21:16 pisze...
Fajne hasło... Ale po głębszym zastanowieniu się widzę tu smutny znak czasu. środowiskowy ostracyzm w XXI wieku to "nie idę z tobą do łóżka" - no faktycznie, tragedia wielka. Nie ta, to inna, prawda? Nie można powiedzieć "nie gadamy", "nie znamy się" - musi być "nie idę z tobą do łózka". Ech... starzeję się;)
A w ilości książek nawet się z Tobą nie ścigam. Ty czytasz w jakimś innym wymiarze, nie mam szans.
at: 14 grudnia 2011 10:46 pisze...
@cichy
ty jak zwykle odwracasz wszystko do góry nogami.
ja to widzę tak- nieważne ile i jakie książki czytasz- i tak cię lubię,
nieważne, że czytasz znacznie mniej niż ja ;-) - a i tak z tobą rozmawiam.
a jednak- do jakiekolwiek- głębszej relacji z kimkolwiek- potrzebuję czegoś bardziej wspólnego.
ja wiem, że teraz się epatuje tym łóżkiem na wszystkie strony- ale imho tu chodzi o jakiś rodzaj głębokiej (lub nawet intymnej) relacji.
nie chodzi o to, żeby mieć przeczytane te same książki, no bo bez przesady, o czymś rozmawiać mieć trzeba ;-)
ale jednak sam akt czytania wymaga zostawiania komuś jakiegoś marginesu prywatności- na to jak chce spędzać czas, i że w danej chwili może potrzebować więcej ciszy dla siebie. a nie każdy jest w stanie to zrozumieć i uszanować.
at: 20 grudnia 2011 19:34 pisze...
Ja przepraszam, ale moja kudłata świadomość już jakoś inaczej kończyła Twój drugi akapit;)
Anyway - ja tę akcję rozumiem tak, jak napisałem. Czyli - cała Polska czyta (nie dzieciom, do kroćset!), bo jak Polska nie przeczyta, to nie pofigluje. Bat i marchewka, z naciskiem na bat (bo to nie jest niestety akcja "idę do łóżka z tym, kto czyta").
at: 20 grudnia 2011 21:31 pisze...
cichy, czynisz NADinterpretację :D
Prześlij komentarz