Content

środa, 23 listopada 2011

wolę być


co jakiś czas wracam do tej piosenki
- i jak nie przepadam za krawczykiem- bardzo lubię jej słowa

chciałem być marynarzem
podróżować, zwiedzać świat
pięknie żyć, garściami życie brać

przemierzyłem cały świat od las vegas po krym
zgrałem tysiąc talii kart, które lubią dym
skasowałem kilka bryk, nie żałuję dziś
nie żałuję dziś


ja nie rozpatruję zbyt wielu rzeczy w kategorii- że były, minęły.
zdecydowanie wolę myśleć o tym – co przede mną,
o tym, do jakich portów chcę dopłynąć,
co zwiedzić, zobaczyć,
co dotknąć.

i rzadko mówię- że coś muszę.
mimo tego, że jestem szalenie obowiązkową osobą, zasadniczą-
uważam, że niewiele rzeczy muszę, że to po prostu wynikają z tego,
kim jestem, co jest dla mnie oczywiste i naturalne.

kiedyś – moim największym takim marzeniem- było dopłynięcie do portu dorosłości.
i chociaż jest tutaj różnie- lubię to miejsce.
lubię wiele aspektów dorosłości, lubię samodzielność, wolność wyborów
czy swobodę w podejmowaniu różnych decyzji….
jednak- jednak mimo tej niezależności i wolności- nie wszystkie aspekty dorosłości przyjmuję bezkrytycznie.
stąd- choćby fascynacja ideą straight edge.
stąd – choćby to, że nie mam problemów z przyznaniem się do tego, że nie palę papierosów, albo, że rzadko wybieram alkohol, że lubię po prostu wszystkie doznania przeżywać w pełni, także w pełni świadomości.

zadziwia mnie czasem, jak niektórzy bezgranicznie rozumieją wolność.
gdy ja np.- do dzisiaj pamiętam słowa tomasza żółtko, które wypowiedział na pewnym spotkaniu, że nie ma wolności bez odpowiedzialności. słowa, które w pierwszej chwili dziwnie brzmią – jeśli słyszymy je wypowiadane z ust takiej osoby, którą postrzegamy właśnie przez pryzmat wolności wyrażającej się taką a nie inną kreacją artystyczną.
a jednak- przyznam, że chyba nigdy piękniejszej definicji i wolności i dorosłości- od tych słów nie słyszałam.
i że to jest właśnie sedno i clue mądrości życiowej – i tego jak wolność powinna być postrzegana- że ok.- robimy to co chcemy, możemy żyć bezgranicznie- o ile właśnie jesteśmy gotowi ponieść także konsekwencje naszych czynów.

sławkas na taktycznym blogu wspomniał ostatnio o nowej kierunku edukacji- o wychowaniu w cnocie.
czyli- o wychowaniu w pewnym systemie wartości.
to nie znaczy- żeby np. od razu narzucić wszystkim nie wiadomo jakie normy i granice-
ale bądźmy sobie szczerzy- nie nauczeni pewnych rzeczy- umieć ich nie będziemy.
nie można np. wymagać szacunku dla swojej osoby- nie szanując innych…

* * *
i tak- wolę być uznana za dziecinną przez oglądanie bajek,
niż pokazywać dorosłość – wyrażaną przez picie, palenie, czy chwalenie się sobotnim kacem.
i tak- wolę być uznana za straszny beton- przez to, że na pierwszym miejscu w moich rozliczeniach konta co miesiąc- znajdują się płatności za rachunki, a dopiero potem czas na przyjemności.

i nie uważam, że przez to- zobaczę, czy doświadczę mniej.
nie przemierzyłam jeszcze całego świata, nie byłam w las vegas – choć podróż koleją transsyberyjską jest na mojej liście to-do.
rozegrałam wiele partii czy warcab, czy chińczyka.
nie żałuję dziś.

8 komentarze :

Panna Lemoniada says:
at: 23 listopada 2011 19:04 pisze...

Lubię sobie Ciebie poczytać, dobrze wiedzieć, że w dzisiejszym świecie ktoś myśli podobnie:)

Ajka says:
at: 23 listopada 2011 19:43 pisze...

Podoba mi się ta Twoja zasadniczość. I rozumienie dorosłości. A zasady i pewna dyscyplina są niezwykle potrzebne, niektórzy wynoszą je z domu, inni muszą sami do nich dojrzeć.
Krawczyka nie cierpię, ale akurat tekst tej piosenki też bardzo do mnie trafia.
Mi w tym kontekście zawsze przychodzi do głowy inna piosenka, "Zwariuj" Poluzjantów:
http://www.youtube.com/watch?v=rFB1sRthtuQ

taktyczny says:
at: 23 listopada 2011 23:54 pisze...

Kierunek wychowawczy, zakładający że nie tylko intelekt podlega kształceniu, ale charakter też, nie jest taki nowy :) Przez tysiące lat na tym własnie założeniu, moim zdaniem, polegało "dobre wychowanie". Dopiero w naszych miałkich czasach rozumienie dobrego wychowania ograniczyło się do elementarnej kinderszuby. Ta ostantia normalnie nie jest istotna sama w sobie, a powinna być tylko niewymuszonym wyrazem charakteru człowieka pełnego cnót, czyli przejawiającego wysoką sprawność we wszystkich swoich działaniach. Dobrze, że wiedza o sposobach, jak to osiągnąć, nie zanikła i być może odradza się właśnie na naszych oczach i oby przy naszym udziale. Przyłączmy się do kontrrewolucji.

oh, wait! says:
at: 24 listopada 2011 08:48 pisze...

taktyczny:
w sensie NOWOŚĆ po tylu latach uprawiania bezstresowego wychowania i zachowywania się.

tak, to kiedyś było dobre wychowanie, albo po prostu moja ulubiona grzeczność czy uprzejmość ;-)

MrCichy says:
at: 24 listopada 2011 22:32 pisze...

Nareszcie wiem o co chodzi z tym X na grzbiecie dłoni! Dzięki Vero!

Nigdy nie miałem problemów z tym, aby powiedzieć "nie palę" czy odmówić czegoś innego. Co ciekawe - to własnie w dorosłym życiu spotykam się z hasłem "co, ze mną się nie napijesz?", natomiast w podstawówce / liceum to zawsze było "OK, a będzie Ci przeszkadzało, że zapalę" albo "Cichy nie pije, nie proponuj mu już". Dziwne.

oh, wait! says:
at: 25 listopada 2011 09:16 pisze...

@cichy
co ty byś beze mnie zrobił? ;-)

to jest tak- czasami jak mam nastrój, smak i ochotę- napiję się piwa, na co dzień, nie spotkałam się raczej z jakimś wielkim namawianiem.
gdy trafiam na takie namawianie- to mówię, że jestem AA, i namawianie się urywa w pół słowa ;-)

co do papierosów- gdzieś tam czasami się coś zdarzy- z częstotliwością raz do roku, albo i rzadziej- a tutaj nikt mnie nie namawia, ani nic. nawet jest tak: że chłopaki od razu uprzedzają resztę ludzi- że mnie papierosami mają nie częstować ;-)

Anonimowy
at: 27 listopada 2011 21:50 pisze...

picie, palenie i kac to dorosłość? płacenie rachunków przed zakupami to beton? Dżizas, w jakim środowisku Ty się obracasz, lepiej wróć do normalnego świata ;)

oh, wait! says:
at: 28 listopada 2011 09:46 pisze...

anonimowy
polecam odrobinę dystansu ;-)
to troszkę manifa przeciwko bezstresowemu wychowywaniu dzieci, itp.
a ekipę mam cudną i odjazdową.
johnny np. na dzień dobry przypomina wszystkim że ja nie palę, i że mnie się nie częstuje ;-)

Prześlij komentarz

Blog Archive

O mnie

Moje zdjęcie
po prostu: blondynka. wierzy, że zihuatanejo istnieje naprawdę. wierny wyznawca moleskine'a.