jest sobie pewna a., która jest artystką wielką w robieniu wszelakich fo pa.
zasadniczo- to jest tak, że nigdy nie umiem ocenić,
czy w tym kierunku jest bardziej utalentowana a. czy jej mąż w....
kiedyś być może opowiem historie związane z pewnym wyjazdem do gliwic,
bo na śląsku to chyba muszą mieć jakieś artystyczne powietrze ;-)
rzecz się dzieje na pewnym spotkaniu opłatkowo-wigilijnym.
zebrała się masa ludzi, którzy znają się dobrze od lat wielu, choć widują nieregularnie.
znaczy- widują się dość często, ale nie zawsze jest czas na ploteczki i inne takie.
na spotkaniu pojawił się także wh. (już bez swej BYŁEJ żony,
którą też lubimy, i znamy równie długo.
e. nie przyszła z tego powodu, że akurat w tym czasie przebywała za granicami naszego jakże wspaniałego kraju).
A.: witaj, witaj, wh. co u ciebie słychać, jak się masz?
tralalala laa i inne takie wyrazy.
wh. odpowiada. rozmawiają.
wtem:
A.: a właśnie gdzie jest e., co u was słychać, jak się macie, trallalalala..
i inne takie wyrazy.
A.: no powiedz, gdzie masz żonę?
wh.: BYŁĄ żonę...
* * *
na spotkaniu pojawił się także S. ze swą córkę.
córka owa jest w stanie wskazującym na stan, mimo tego, że jest panną...
no to wszyscy do A.:
- idź, pogratuluj mu wnuka... ;-)
Dzisiaj w nocy przyszło sirocco
2 miesiące temu
1 komentarze :
at: 23 grudnia 2010 16:30 pisze...
Niestety czasem fo pa jest dużo łatwiej strzelić niż się wydaje, ale bycie mistrzem to już totalna porażka ;)
Prześlij komentarz