do sun tzu i art of war przymierzałam się od dłuższego czasu.
bo jak wiadomo historia wojen i wojskowości- jest mi bliska.
i to nie dlatego, że uważam, że wszelkie spory należy roztrząsać tylko i wyłącznie na polu walki.
wręcz przeciwnie.
mistrzowie różnych wschodnich sztuk walki, wtajemniczeni w różne zen ( a nawet Zen) podkreślają, że sztuką jest umieć właśnie nie podejść do walki.
sztuką jest znając różne techniki walk- rozwiązać spór bez podnoszenia ręki, szabli.
długo zwlekałam ze sztuką wojny i sun tzu.
przyznam się, że przez cały ten czas miałam wrażenie, że:
- albo to będzie nudne ( bo przecież traktuje o zamierzchłych czasach, a nie wszystkie historie są aż tak interesujące...)
- albo będzie o tym, jak wyrzynali w pień tłumy ludzi
- ewentualnie będzie o tym, jak w pień wyrzynać
( przy użyciu tajemnych szamańskich technik, czy trując sproszkowaną suszoną żabą)
a sztuka wojny zachwyciła mnie swą mądrością, swym wyważniem.
tym, że jest to traktat o tym, jak mądrze, sprawiedliwie postępować.
i jak być także sprawiedliwym w walce- jeśli już nie uda się zachować (s)pokoju.
Dowództwo to mądrość, rzetelność i człowieczeństwo, męstwo
i surowość.
Nikt nie sprawi, żeby wojsko skutecznie walczyło, jeśli każe mu się walczyć w niesłusznej wojnie.
Dlatego sto zwycięstw na stu bitwach nie jest szczytem umiejętności. Szczytem umiejętności jest pokonanie przeciwnika bez walki.
i dla przypomnienia: calvin&hobbes o wojnie: post i comic strip
Dzisiaj w nocy przyszło sirocco
4 miesiące temu
5 komentarze :
at: 4 marca 2010 15:33 pisze...
Z Sun Tzu pamiętam jeden cytat:
Dawniej biegły w sztuce wojennej wpierw czynił siebie niezwyciężonym, a dopiero potem szukał okazji do pokonania przeciwnika.
Jakoś tak mi się podoba. Ma w sobie to azjatyckie dążenie do perfekcji.
at: 4 marca 2010 15:52 pisze...
a mnie się podoba to o mądrym dowódcy.
rzetelnym, mężnym i sprawiedliwym ;-)
at: 4 marca 2010 22:28 pisze...
Sun Tzu kupiłem z powodu swoich zainteresowań. Oczywiście znalazłem go w dziale z książkami o biznesie i ekonomii. Na marginesie, to interes robiony na takich książkach jest tym właściwym przykładem, jak robić biznes :) W sumie są tam mądrości, które opisują kolejne pokolenia teoretyków wojny. A także praktyków, zajmujących się teorią.
Na mnie wielkie wrażenie, i nie mały wpływ wywarła Księga Przemian. To jest naprawdę oryginalne dzieło i może być niezwykłym przewodnikiem. Ale tutaj dotykamy także spraw poważniejszych niż poranne nastawianie się mentalne przed drzwiami do korpo.
at: 4 marca 2010 22:39 pisze...
odgapiasz!
to JA uwielbiam i-ching!
at: 5 marca 2010 08:41 pisze...
i-ching? Chyba muszę to poznać, bo pierwszy raz usłyszałem o tym w "Człowieku z wysokiego zamku" Dicka, a potem co jakiś czas gdzieś na to trafiałem.
Prześlij komentarz