ha!
i ja mogę wstawić obrazek o świńskiej grypie z biednym prosiakiem ;-)
chociaż kojarzy mi się to z pewną historią sprzed lat.
taką prawie legendą z szynastego fieku :-)
byłyśmy kiedyś z iwoną nad morzem- z okazji dnia dziecka :-)
iwona zabrała podówczas aktualną zuzę- czyli koszatkę.
nad tym morzem została zaczepiona przez niemców z zapytaniem
- a cóż to za zwierzątko.
zważywszy, że za bardzo żadna z nas nie wiedziała jak jest koszatka po niemiecku,
sprzedałyśmy tekst, że to jest ni mniej ni więcej jak wasser schwine...
a koszata w wersji de- to po prostu: die Strauchratten
Dzisiaj w nocy przyszło sirocco
4 miesiące temu
5 komentarze :
at: 13 listopada 2009 17:52 pisze...
Ha! Ha! cudne!
a koszatka sie nie obraziła?
at: 13 listopada 2009 18:39 pisze...
koszata?
nie, skąd ;-)
at: 13 listopada 2009 20:18 pisze...
całe szczęśćie, bo to wrażliwe zwierzę:)
at: 13 listopada 2009 20:59 pisze...
a wiesz, w trosce o komfort i takie tam koszaty
- na ten nadmorski wyjazd miała zakupiony specjalny koszato-fauna-box ;-)
więc nie mogła nie wiadomo jak marudzić :-)
at: 14 listopada 2009 11:08 pisze...
szeleczki do spacerków też rozumiem specjalne:)
Prześlij komentarz