w ramach odpowiedzi na różne takie wt. ;-)
metodą prób i błędów przez wiele lat szukałam
idealnego notatnika do zapisywania różności.
chyba tak pierwszy- na poważnie
- to był notesik kubusia puchatka,
potem był czas king's time
do chwili- kiedy na swojej drodze nie spotkałam moleskine'a.
i od moleskinów uzależniona jestem :-)
znaleźć w moim moleskinie można
- kilka szkockich mądrości,
- zdania, które w danej chwili mnie zachwyciły, czy poruszyły
- a czasem- nawet modlitwy.
moleskine odzwierciedleniem danej chwili jest,
są tam właśnie dotykalne słowa, dotykalne myśli,
złapane zachwycenia.
i chociaż wiem, że kiedyś zapełnię obecną
reporterską wersję
- to nie będzie koniec świata.
właściwie chwilami- już teraz- nie mogę się doczekać tego,
co tam będzie dalej...
wygląda na to, że to dopiero moleskine nauczył mnie
godzić się z upływającym czasem,
z tym, że są blaski, które gasną,
że mimo tego, iż chce się mieć jak najwięcej światła,
to czasem trzeba jakieś promienie wypuścić z ręki,
by zobaczyć codziennie nowy uśmiech słońca.
* * *
btw- wiem, że moleskine to burżujstwo pierwszej wody :-)
no ale cóż, z tego burżujstwa nie starczyło mi na ordżinalny moleskinowy cover.
i cover mam podrabiany ;-) taką pierwszą kopię z oryginału :-)
* * *
update:
właściwie powinno byc case, nie cover
m.bian moleskine case 1
and case no.2
w wolnej chwili obfotografuję moją mexxową podróbkę :-)
Dzisiaj w nocy przyszło sirocco
5 tygodni temu
1 komentarze :
at: 22 października 2009 22:26 pisze...
oj, tak, tak, foto daj!
Prześlij komentarz