a ja chciałabym znowu choć przez chwilę poczuć się jak dziecko.
iść przez park po kostki w liściach jesiennych.
siąść na ławce, albo prędzej nawet położyć się wśród tych liści,
i popatrzeć sobie na niebo.
a ja chciałabym takiej chwili zapomnienia,
od nawet nie-trosk, od nie-zmiartwień, od nie-przejmowania się...
męczyłam ostatnio strasznie tg. prosiaczkowym balonikiem,
że muszę mieć koniecznie, i bez dwóch zdań...
a przecież ostatnio udało mi się zrealizować tyle różnych drobnych zamierzeń,
takich właśnie beztroskich.
jak skrzaty, jak lis, jak seria z agatą...
a jednak w głowie gdzieś co jakiś czas odzywa się tekst piosenki.
że ja nie płaczę z byle powodu.
i dodatkowo na playliście sentymentalny artur rojek z tatą generałem,
i kult z everywhere i go...
* * *
a przychodzi mi teraz grać tak po dorosłemu,
w dorosłe tony i nuty uderzać.
na klarnecie ostatnio wygrywałam amazing grace.
a oll przypomniała mi, jak to kiedyś było, kiedy znałam tylko 3-4 chwyty,
akurat tyle by zagrać kiedy byłem małym chłopcem nalepy..
ile odeszłam od dziwnego miasta, w którym nigdy deszcz nie pada,
i gdzie ratusz ulepiony jest z cynfolii...
i myślę, że to kultowe everywhere i go- dotyczy się mojego chodzenia własnymi ścieżkami. bo czasami niestety los nie zważa na to czego ja chcę,
tylko prowadzi mnie swoimi ścieżkami.
ostatnio te ścieżki są coraz dalej od...
Szpital. Przegląd. (Spoiler: przeszłam)
1 rok temu
2 komentarze :
at: 20 października 2009 00:30 pisze...
aaaa....strzel se kielicha!
at: 20 października 2009 09:29 pisze...
beata,
kielicha to ja mam obiecanego od niepamiętnych czasów ;-)
Prześlij komentarz