Content

środa, 29 lipca 2009

bach. bach. bach



bach bach bach.
on my mind.

jedną z ciekawszych rzeczy- jaką dowiedziałam się ostatnio o bachu
- jest to, że często swoje utwory podpisywał: sdg. soli deo gloria.
bogu jedynemu chwała. tylko bogu chwała.

i nie mierzę się nawet do 1 setnej talentu jana sebastiana, ba nawet 1 tysięcznej
- bo klarnet się kurzy, okaryna podobnie...
a jednak- myślę, że coś w tym musi być- - w poświęcaniu talentów bogu,
w mnożeniu ich na jego chwałę.

a czasem choćby- takie wyznawanie - że wszystko- co mam- jest darem jego łaski,
jest błogosławieństwem.

za często myślę- że moje życie, że to co mam, że to co mogłabym mieć, czy mogłabym chcieć-
- jest dziełem rąk moich.
a nie siewcy, a nie właśnie tego, który dał mi ziarno, kawałek pola- i powiedział- uprawiaj, czyń dobrze-
a w dobroci i miłości będę ci błogosławić.

* * *
ponad rok minął od pożegnania A. 
były słowa, zapewnienia, obietnice, myśli tysiące.
a jednak- przyszło mi się zgodzić (choć jeszcze w sposób niewypowiedziany)
z rm.- że dotrzymujemy tylko tych obietnic, które mamy w sercu.
niektóre obietnice pozostają tylko w głowie. no bo po co komu kwiaty na grobach.
czyż nie lepsza pamięć słów i zdarzeń?

chociaż po ponad rocznej przerwie postawiłam ostatnio łapkę w salsowym klubie.
tak przez nas kiedyś ulubionym. i mimo drgnień, mimo piękna dźwięków- obawiam się,
że nie dam się już tak więcej porwać. i nie będę umiała tego większości wyjaśnić, nawet wiśniewskiej.

i cały czas zastanawiam się- czy przez ten czas, doszłam do takiego etapu, że już czynię na tyle dobrze,
żeby zyskać tyle słów, w dobroci i miłości błogosławieństw....

0 komentarze :

Prześlij komentarz

Blog Archive

O mnie

Moje zdjęcie
po prostu: blondynka. wierzy, że zihuatanejo istnieje naprawdę. wierny wyznawca moleskine'a.