
ostatnio jak zwykle zaprotestowałam przeciwko określaniu mnie jako kobiety.
i przez chwilę dumałam co jest mi bliższe- dziewczyca czy kryjanica.
przy całym moim nieuczesaniu, skarpetkach nie do pary,
przede wszystkim liście wad- sądzę, że najbliżej mi do dziewczycy.
ł. z kolei stawia swój głos na kryjanicę.
nie ukrywam, że kryjanica jest mi bliska,
przez to zaśpiewne, miękkie i ciepłe znaczenie.
mnie się zawsze tak pozytywnie i otwarcie kojarzy.
tylko, że we mnie za dużo ostrości.
wydaje mi się, że nawet ramiona mam ostre.
za daleko mi do dziewczycy,
zihuatanejo jest poza widnokręgiem myśli...
* * *
byłam grzeczna!
i mikołajkowo od a. dostałam książkę:
grzeczne dziewczynki nie awansują.
zastanawia mnie, jakim sposobem a. znajduje we mnie uczesanie, i grzeczność.
zastanawia mnie, kiedy i jakim sposobem ja znajdę w sobie tą naturę kryjanicy.
czy w ostatecznym rozrachunku okażę się być silnym drzewem,
które nie tylko wichry będą głaskać...
i mam nadzieję, że za nieuczesaniem, roztrzepaniem, nieustanną pogodą,
uda się dostrzec także pewien żar,
który jest niezbędny do przetrwania w pewnym miejscu.
0 komentarze :
Prześlij komentarz