hmmm
czy tylko kwiaty wiśniowe niosą wspomnienia?
i co sprawia, że niektóre dojrzewają, stają się owocem życia,
a inne giną na wietrze...
zawsze sądziłam, że wspomnienia są takimi małymi biletami do raju,
które unoszą do góry anioły
na co dzień schowane w dmuchawcach.
i że to my sami decydujemy, które mają być zachowane na wieczność,
a które chcemy zostawić na ziemi.
a tu nagle- takie zdanie-
że to kwiaty wiśniowe.
a przecież one są tak delikatne.
wydaje się, że przecież to właśnie one wymagają ochrony,
osłony przed deszczem, słotą.
jak można powierzać wspomnienia czemuś tak ulotnemu?
w takiej sytuacji nie mamy w ogóle wpływu na to,
co stanie się owocem naszego życia,
kwintesencją smaku,
do czego dojrzejemy, dorośniemy.
i jakiego nabierzemy smaku i koloru...
i tak sobie myślę,
czy to jednak nie jest jedna z największych zagadek życia.
bo gdy dzisiaj spoglądam za siebie,
nie widzę tego, co sprawiło, że dzisiaj jestem tutaj.
i że właśnie najwięcej zawdzięczam tym nienazwanym
podmuchom wiatru,
i temu, co sprawiło, że jednak żyję,
jestem.
* * *
Samazama-no
koto omoidasu
sakura-ka-na
Czemu tak różne
wspomnienia niosą zwiewne
kwiaty wiśniowe
Dzisiaj w nocy przyszło sirocco
4 miesiące temu
0 komentarze :
Prześlij komentarz