nie ma to, jak za jednym zamachem zyskać dwie całkiem nowe, nie śmigane blizny ;-)
i okazuje się, że #posiłkiwszpitalach wcale nie są takie najgorsze ;-)
tu mogłaby mieć miejsce długa opowieść o tym, że to wszystko miało być inaczej.
zamiast tego: urocza scena z życia
poranny obchód z dochtorem, który ma dość donośny głos.
dochtor: no to obejrzymy sobie ranę. (i odkleja plasterki). następnie pyta się sztudentów: co powoduje nekrozę?
któryś z tyłu mówi coś tam cicho i niewyraźnie.
dochtor podnosi głos (a cały czas ogląda moje szwy): TYLE RAZY MÓWIŁEM! SZWY CO CENTYMETR, 10 MILIMETRÓW, BO INACZEJ COŚ TAM COŚ TAM I BRZUCH CZERNIEJE!!!
Któryś sztudent coś zaczyna mówić, dochtor mu przerywa i mówi: gdzie jest dobrze tam jest dobrze!
Po czym wychodzi.
dopiero po chwili ktoś wrócił i powiedział mi, że to nie chodzi o mnie, to było tylko pytanie sprawdzające.
(a ktoś tutaj już odrobił lekcję, że jak coś czarnieje, to potem odpada).
morał: pacjent będzie żył ;-)
1 komentarze :
at: 25 lutego 2016 17:09 pisze...
#chwałaBogu
Prześlij komentarz