Content

wtorek, 23 września 2014

niewiele czasu na to wszystko mam


chyba jedynym wierszem szymborskiej, który lubię jest "rozmowa z kamieniem".
na swój sposób - przypomina mi trochę to moje ukochane ex omni me- gałczyńskiego,
żeby jak najwięcej z siebie dać, najwięcej zobaczyć, dotknąć, przeżyć,
bo niewiele czasu na to wszystko mam.

i kiedyś sądziłam, że życie jest dla mnie jedyną okazją, aby to wszystko osiągnąć.
i nie zawsze umiałam jasno powiedzieć- czym jest to wszystko.

a sądziłam, że jeśli tego wszystkiego nie zobaczę, nie spróbuję- to nie będę mogła powiedzieć,
że dałam z siebie wszystko.
a tylko całego siebie warto dać.

i trochę to zaczęło mnie w pewnym momencie przerastać. uzbierałam ogromny księgozbiór- bo przecież to wszystko były książki, które koniecznie i bardzo chciałam przeczytać.
trzymałam materiały, albumy a nawet deskę kreślarską- z przekonaniem, że przecież wrócę na studia,
albo, że kiedyś zdecyduję się na zrobienie pracy dyplomowej.
dosłownie zasada pareto w czystej postaci ;-)

ale gdzieś, w pewnym momencie, poczułam, że muszę wrócić do mojej "prawdziwej" drogi,
do tego co tutaj, co realne, co namacalne, i zacząć wybierać to, po co mogę sięgnąć.

to nie jest tak, że kategorycznie odmawiam sobie marzeń i snów.
w końcu- do słoika z karteczkami, na których zapisuję chwile ku pamięci, trafiają też zapiski z marzeniami
i planami do zrealizowania. a jednak coś się w nich zmieniło.

wspominałam kiedyś, że przy ostatniej przeprowadzce oddałam moją deskę kreślarską.
czasami jeszcze wracam myślami, do tego co było, a jednak zdecydowanie bardziej chcę iść do przodu.
zrozumienie pewnych spraw zajęło mi dużo czasu.
i tak np. ponad rok temu- oddałam iknostas ajce, a właściwie jej rodzinie, bo od niej wiedziałam, że skorzystają z tego albumu bardziej niż ja.
i przez cały ten czas- tak naprawdę nie zainteresowałam się szczegółami co też one z tym albumem zrobiły.
do ostatniego miesiąca- kiedy wraz z książką- ajka przysłała mi dzieło swojej mamy- ikonę zrobioną metodą decoupage.

kiedyś pewnie byłoby mi żal, że ja nie wpadłam na taki pomysł, że tak łatwo z czegoś zrezygnowałam.
a przecież wiem, ile tak naprawdę emocjonalnie kosztowało mnie zamknięcie tego etapu w moim życiu.
i przyznaję, że zaskoczyło mnie to, że nie ma we mnie tego żalu zaprzepaszczonej szansy,
a wręcz na odwrót- cieszy mnie, że ktoś korzysta z tych materiałów w tak praktyczny sposób,
że nie leżą zapomniane na dnie szafy.

nie powiem, że mi tak zupełnie tego świata przesiąkniętego zapachem farby nie brakuje,
czasem, w noc ciemną, odzywa się we mnie głos, że może mogłam jeszcze choć na dzień,
na chwilę zatrzymać deskę, używać jej jako stołu, jako cokolwiek, móc od czasu do czasu choćby dotknąć ręką
i upewnić się, że ten czas zdarzył się naprawdę. czas, który bardzo wiele znaczył w moim życiu.
a jednak- jak w tej rozmowie z kamieniem- myślę sobie, że mój świat jest wart powrotu.

czasami dajemy się porwać różnym myślom, różnym zdarzeniom,
ale to, kim jesteśmy naprawdę, to, co stanowi naszą istotę, jest warte zachowania.

nadal marzę i śnię o różnych rzeczach.
choćby od słowa do słowa- lada dzień będzie wenecja.
a przecież jeszcze kilka tygodni temu to był ledwie zalążek marzenia, jego wyobraźnia.
a na niespokojne chwile, na wspomnienia- moleskine najwierniejszym towarzyszem mym.

0 komentarze :

Prześlij komentarz

Blog Archive

O mnie

Moje zdjęcie
po prostu: blondynka. wierzy, że zihuatanejo istnieje naprawdę. wierny wyznawca moleskine'a.