Content

poniedziałek, 3 października 2011

nie dajmy się zwariować

tym razem ajka- minimalistka mnie ubiegła - i w swoim wpisie poruszyła wątek, który u mnie wisi w roboczych od pewnego czasu.

bo według mnie- wszystko zaczyna się w głowie,
każda myśl, każdy stan. stan ciała czy ducha.

wiele rzeczy udało mi się zrealizować właśnie dzięki temu,
że umiałam je sobie wyobrazić,
albo po prostu tak ułożyć w głowie, że wydawało się tak oczywiste
i banalnie proste przełożenie ich na realny świat,
że wstawałam następnego dnia- z gotowym planem do działania.

i tak- pogoda ducha, i radość z życia- zaczynają się w głowie.
a także poczucie obowiązku, lubienie swojej pracy.

przyznaję się, że ostatnio znowu za bardzo dałam się pochłonąć różnym pracowym zawirowaniom.
nie, nie mam problemu z oddzielaniem życia prywatnego od życia pracowego,
a jednak czasami - łatwiej mi się jakoś zaangażować w pracę,
niż w prywatę.

ALE ALE
nadal nie mam problemu z odpoczywaniem, relaksowaniem się,
i wakacjowaniem, czy weekendowaniem ;-)
pod tym względem potrafię być prawdziwą rebel girl, rebeliantką,
i wysoko cenić sobie swój prywatny czas- tj. pomysł na jego spędzanie.

zważywszy, że ostatnio łatwiej mi było dać się porwać pracy,
nagle się okazało, że znowu za dużo prywatnych rzeczy odkładam na zaś,
na bliżej nieokreślone później,
i kiedy przychodzi sobota, okazuje się,
że mam taką listę zadań #things-to-do, że aby to wszystko ogarnąć
- muszę się zrywać świtem bladym, o jakiejś pogańskiej godzinie
w okolicach 7 rano...

ostatnio doszłam do wniosku, że hola, hola, chwila moment.
nie dajmy się zwariować.
nawet czas wolny- trzeba celebrować.

i jak są rzeczy którymi lubię się delektować- jak ulubioną płytą, książką, filmem,
i do nich się przygotowywać, tworząc czasem odpowiedni nastrój,
to i do spędzania wolnego czasu- należy korzystać z takiego zen ;-)
tak samo jak i pracowe zadania- tak i wolny czas nam nie ucieknie.
i to od nas zależy- czy ten czas będzie dla nas prawdziwą przyjemnością,
czy też właśnie etatowym spędzaniem wolnego dnia ;-)

i czasami- sama wykreślam sobie rzeczy z prywatnej listy #things-to-do,
myśląc sobie, że nie uciekną, że kiedyś jak nabiorą mocy,
i staną się ważniejsze, to do nich wrócę. być może.
w każdym razie:

0 komentarze :

Prześlij komentarz

Blog Archive

O mnie

Moje zdjęcie
po prostu: blondynka. wierzy, że zihuatanejo istnieje naprawdę. wierny wyznawca moleskine'a.