swego czasu przygotowałam projekt pewnej akcji
- właśnie z tym wymyślonym hasłem.
myślę, że jest to zdanie, które tak naprawdę może nam towarzyszyć
przy rozważeniu różnych aspektów naszego życia.
bo najważniejsze jest: co nam daje właśnie ten smak,
co sprawia, że pojawia się spokój, pewność przy dokonanych wyborach,
co sprawia, że odkrywamy, iż w danym miejscu, momencie
- czujemy się jak najbardziej na miejscu.
niedawno- miałam okazję gościć z wizytą (wizytacją) mojego ulubionego brata
i jego rodzinę.
(pod wieloma względami prywatnymi- było to zupełnie odmienne spotkanie,
od poprzedniego).
i to nie tylko dlatego, że właściwie oni mieli pierwsi okazję zobaczyć mnie
w minimalistycznej osłonie.
myślę, że po takich zmianach, i po takim czasie- to właściwie jest tak- jakby się wchodziło w zupełnie inny świat.
kiedy nagle wchodzi się do miejsca gdzie już nie ma wszechobecnych bibelotów, drobiazgów, skrzyni pełnej gier, i kilku regałów książek- w zupełnie nowy świat.
gdzie na biurku stoi tylko puzzle- drewniana gwiazda,
książki są zapakowane do jednej szafki, a jedyny regał jaki mi pozostał, stoi gościnnie u sąsiadki...
myślę, że to nie tylko kwestia że mam MAŁO, a kiedyś to było DUŻO.
albo to nie kwestia- że teraz książki zmieściły by się na jednym regale,
a kiedyś musiało być ich kilka.
albo to nie jest kwestia tego, że zamiast skrzyni pełnej gier, znajdzie się u mnie teraz tylko kilka drobiazgów z poprzedniej kolekcji.
i także, to nie jest kwestia tego, że teraz przeprowadzka zajęłaby mi kilka godzin tylko, że wystarczyłoby jakieś zwykłe osobowe auto, i walizka obiecana przez oresta ;-)
i to nie jest też kwestia tego, że dotychczasowy mix barw, kolorów, faktur - zamieniłam na szarości, bo nadal mam komplet kredek w kolorach tęczy.
myślę sobie, że kluczem takiej wielkiej zmiany w tym, co mnie otacza,
jest to, jak ja się zmieniłam wewnątrz.
i tego, jak bardzo chciałam poczuć, posmakować pewne rzeczy-
a dotychczasowy stan,
w tym stan posiadania przesłaniał mi całą resztę.
od naszego ostatniego spotkania wiele rzeczy zmieniło się także w moim życiu wyznaniowym,
choć jak przyznaję- często piszę o kościele z akcentem yeah right!,
to jednak ex universa i związane z tym zdarzenia ponownie powiązały mi wszystkie czynniki pierwsze w jedną całość.
myślę, że główna różnica między tym, co było kiedyś, a jest teraz
- polega na tym, iż kiedyś wybierałam więcej rzeczy "zamiast",
przez co- wyszedł mi obraz świata pełen różnych niamiastek, półsłówek
i niedokończeń.
gdy ja - tak naprawdę potrzebuję konkretów.
jasnych kolorów i zdecydowanych barw.
i mocnych smaków.
* * *
z tego miejsca pozdrawiam oresta, z góry dziękując za walizkę,
i przypominając, że dzień dziecka coraz bliżej ;-)
oraz radkowieckiego i jego książkowe regały bez dna ;-)
Dzisiaj w nocy przyszło sirocco
4 miesiące temu
2 komentarze :
at: 3 lutego 2011 20:22 pisze...
Odpozdrawiam :)
I cieszę się, że mogłem służyć inspiracją :)
at: 15 lutego 2011 09:01 pisze...
bardzo podobał mi się wpis. I te zmiany przez które i ja przechodzę.
Prześlij komentarz