wyjątkowo nie zamierzam robić żadnych podsumowań,
żadnych postanowień też póki co nie wymyśliłam.
(w sumie chyba wystarczy podsumowanie książek,
i mojego minimalizmu)
ciężko coś postanawiać, jak nowy rok zaczyna się od samych zmian.
takich z kategorii wielkich i przełomowych.
zresztą- w świetle ostatnich rozmów- doszłam do wniosku że nie przepadam
za takimi podsumowaniami.
nie lubię czynić takich rozrachunków z teraźniejszością, czy z przeszłością.
różne drogi wybieram, różnymi ścieżkami chadzam- i rzadko się tłumaczę
dlaczego właśnie tędy i owędy podążam.
i jedyne co mogę, czy co chcę powiedzieć- to to, że w danym momencie miałam przeświadczenie
o słuszności takiego, a nie innego wyboru.
czasami serce chce inaczej, a stopy pójdą- nie tędy...
nie lubię czynić takich podsumowań tych właśnie rozdźwięków, rozbieżności.
bo czasami się sobie potem dziwię, że mogłam mieć wtedy, takie a nie inne wyobrażenie świata.
albo, że wtedy tak mało wiedziałam, czy umiałam.
najważniejszym dla mnie jednak jest to: że w danej chwili jestem przekonana
o swojej słuszności,
o swojej wierze, w mądrość wyboru,
o pewność, z jaką stawiam takie a nie inne kroki.
i dzięki temu: ciągle idę do przodu.
Dzisiaj w nocy przyszło sirocco
1 miesiąc temu
1 komentarze :
at: 3 stycznia 2011 12:44 pisze...
W sumie to nie wszystko można podsumować. Są kategorie ilościowe (które jak najbardziej można) i jakościowe, choć te drugie też już można jakoś obliczyć, ale za dużo z tym roboty...
Prześlij komentarz