jakiś czas temu usłyszałam w odniesieniu do minimalizmu,
a właściwie do minimalistycznej drogi jaką można wybrać określenie #100things list.
w pierwszej chwili wydawało mi się to totalnym ekstremum,
że niby jak?
że niby mam policzyć wszystkie swoje rzeczy, zatrzymać 2 ołówki, a reszty kredek pozbyć się,
żeby tylko zmieścić się w granicach owej listy.
w drugiej chwili mi się wydawało, że w ogóle mowy nie ma o tym,
abym robiła jakieś specjalne listy stanu posiadania,
bo raczej aż tyle czasu na takie zabawy nie mam...
jednak po upływie pewnego czasu,
który zazwyczaj wystarcza na przejście kilku mórz i rzek,
postanowiłam się pochylić i nad tą kwestią.
bo przecież był i czas- kiedy sądziłam,
że szalenie ograniczać mnie będzie arkusz wydatków, a tu okazał się być ciekawym narzędziem.
a wręcz nawet bardzo ciekawym...
i choć przyznaję, że podeszłam do zagadnienia listy w sposób swoiście ambiwalentny
- gdyż stworzyłam w arkuszu kalkulacyjnym kilka zakładek,
przez co- w ostatecznym rozrachunku mam rzeczy zdecydowanie ponad 100,
to jednak czuję się oficjalnie zaskoczona praktycznością tej listy.
nie tylko dlatego, że np. z takiej listy jest łatwiej wybrać coś w ramach oito,
albo, że dzięki takiej liście łatwiej mi uporządkować wiele rzeczy.
dzięki liście, którą stosuję z małymi przeróbkami
- w pewnym sensie łatwiej mi ogarnąć, zapanować nad swoim życiem,
bo tutaj czarno na białym mam wypisane rzeczy,
których czasem zwyczajnie na co dzień nie zauważam...
i choć na początku pomysł wydaje się być dość abstrakcyjnym,
bo zakłada, że poświęcimy jakiś czas na stworzenie takiej listy,
ewentualnego podziału kategorie, itd..
w efekcie zyskujemy bardzo interesujące narzędzie.
pomijając zasadę oito, lista jest kolejnym przyczynkiem- do zastanowienia się,
czy naprawdę chcę wpisać na niej +1...
wiem, że minimalizm to nie tylko oito, czy listy różnych rzeczy.
oito i lista okazały się być interesującymi narzędziami, wskazówkami,
dzięki którym łatwiej mi kroczyć tą drogą zen.
Dzisiaj w nocy przyszło sirocco
4 miesiące temu
2 komentarze :
at: 24 grudnia 2010 17:12 pisze...
Nie rozumiem list, ja swoim życiem rządzę za pomocą kalendarza :)
at: 26 grudnia 2010 16:08 pisze...
generalizując to ja życze nadal wesołych świąt:)
Prześlij komentarz