nie udałoby mi się chyba ukryć mojej namiętności,
czy pasji- do słów.
ale poezję dotykam tylko w obcym wydaniu.
jakoś tak ja- apodyktyczna weronkaka :-)
daleka jestem od liryczności z tą swoją apodyktycznością,
zasadniczością,
z tym swoim bez rymów- poukładaniem.
co nie przeszkadza mi zachwycać się gałczyńskim,
pieśniami słowackiego- gdzie wszystko wie bóg.
albo gdzie kamień toczy rozmowę z duszą człowieka.
a jednak- zauważyłam, że w ostatnich czasach
nawet prywatnie- coraz częściej zadziwia mnie proza,
coraz rzadziej czeszę hillarowe warkocze,
bo przecież nie mam glinianych dzbanków, czy sosnowej półki.
nadal uważam, że esterina jest najpiękniejszym
i jednocześnie najsmutniejszym wierszem w historii polskiej literatury,
zaskoczył mnie kiedyś komentarz wiśniewskiej,
że jej esterina nie brzmi wcale.
myślę, że coraz mocniej brzmi mi proza,
bo wydaje mi się być bardziej prawdziwa, bardziej rzeczywista,
mocniej stąpająca po ziemi,
stanowiąca kolekcję ciekawych marzeń, obietnic,
i mimo prozaiczności- nawet snów.
choć pozwalam sobie czasem - mimo prozy,
mimo życia, mimo codzienności, obowiązków,
pomarzyć o otwarciu tej bramy, gdzie po schodach idzie się dwa lata.
bo za tymi drzwiami...
Dzisiaj w nocy przyszło sirocco
4 miesiące temu
0 komentarze :
Prześlij komentarz