Content

poniedziałek, 15 czerwca 2009

linia


są linie, które zmieniają życie.

jonathan napisał kiedyś- że życie mogą zmienić pozornie banalne rzeczy.
nawet sposób w jaki ktoś szuka drobnych w kieszeni.
i wiele innych- wszystkie one mogą stać się naszymi demonami.

to może być smak i zapach pomarańczy,
niedokończona rozmowa, gdy słowa pomyślane, już się stały,
i gdzieś krążą nam nad głowami czekając na wypowiedzenie.

a ja ostatnio- mijając jakąś księgarnię- zobaczyłam książkę,
idealną do mojej kolekcji, na półkę z podręcznikami prawa.
i tak się na tej myśli zatrzymałam.

zastanawiam się, gdzie podziała się ta wiara,
że możemy zmieniać świat,
ta butność, pewność siebie- że możemy starać się i walczyć o coś lepszego.
i nie tylko ja, ale i ludzie wokół.

przyznaję, że strasznie na mnie działają dyskusje,
z argumentami- a bo inni.
tak zawsze walczę - w dyskusjach o to, że należy bronić każdego poglądu,
każdej wartości, jeśli się ją uznaje za słuszną,
i nie oglądać się na innych.
tak nawet ostatnio- w rozmowie z łl- tradycyjnie dałam się podpuścić
- i jak zwykle wyszłam ze swoim sztandardowym poglądem- że wielu rzeczy nie wolno.
a co najważniejsze- nie wolno nam rezygnować.
no i że pewne sprawy powinny być świętością, dobrem niezbywalnym,
ze nie można oglądać się na to, jak postępują inni,
że zawsze można wyznaczać ten dobry prąd, dać się prowadzić dobrym wiatrom...

tylko, że ja właśnie zobaczyłam,
że ja tak łatwo rezygnuję- wbrew swoim słowom i poglądom,
czasem wbrew chęciom.
że tak łatwo przyszła mi rezygnacja z prawa,
że teraz nawet linia grzbietu tej książki- nie zmieni już mojego życia.
tak łatwo przyszła mi swego czasu rezygnacja z wiednia, potem z prawa.
i na nic tłumaczenia- że jeśli prawo- to tylko prawo w dobrym i moralnym świecie.

ale mam nadzieję, że uda mi się,
zza tej dziwnej linii, zza tej granicy między walką a rezygnacją,
powrócić.

0 komentarze :

Prześlij komentarz

Blog Archive

O mnie

Moje zdjęcie
po prostu: blondynka. wierzy, że zihuatanejo istnieje naprawdę. wierny wyznawca moleskine'a.