
czasami sobie myślę, jak to się dzieje, że nigdzie indziej
- jak w słowie- odnajduję najwięcej światła.
i chociaż obecnie zaczytuję się w augustynie,
na przemian z twierdzą exupery- nic nie dorówna słowu.
chociaż, co może zabrzmi nieco dziwnie,
światło odnajduję też w apokryfach-
moje ulubione- to oczywiście pisma tomasza ;-)
a jednak- mimo całej wiedzy, wiem, że wiara jest czasem dlatego,
bo nie jesteśmy w stanie ogarnąć wszystkiego rozumem.
stąd np.- spodobało mi się moje dogmatyczne pytanie na egzaminie
o przymioty boże:
o jego niezmierzoność, niezmienność, o jego nieskończoność.
nie znam odpowiedzi na pytanie,
w których murach, w którym kościele, w którym słowie,
czy nauczaniu- jest pełnia wiedzy, jest właściwa odpowiedź.
nie, nie myślę nigdy, że boga nie ma.
- choć zdarza mi się udawać, że to ja go nie widzę.
nie, nie myślę nigdy, że być może nigdy go nie zrozumiem
- choć czytając jego słowo, za każdym razem odkrywam coś nowego.
nie, nie myślę o dowodach na istnienie, że potrzebuję potwierdzenia,
doświadczenia, badania
- choć był czas, że chciałam jak tomasz palec w bok włożyć...
i nie wiem- w jaki sposób podzielone zostały ryby, i chleb,
tak, że nakarmione zostały tłumy
- a jednak nie ma dla mnie większego cudu....
0 komentarze :
Prześlij komentarz