ostatnia sobota, a właściwie wieczór minął mi tańcząco.
chyba jednak trzeba będzie przypomnieć sobie kroki salsy :-)
kiedyś napisałam pracę na temat tańca w literaturze i kulturze.
co zawsze mnie zadziwiało- że partnerzy w tańcu są najbliżej siebie- gdy są daleko...
on daje krok do przodu- ona do tyłu.
i choć nie pamiętałam kroków, sądzę, że nie wprowadziłam jakiegoś strasznego dysonansu w całość.
taniec jest bowiem harmonią wielu zmysłów, grą półcieni.
można nie czuć go zmysłem węchu, ale czuć dotykiem, widzieć półcienie na parkiecie,
i pulsowanie muzyki, rytmu w głowie.
chciałabym, aby ktoś kiedyś dostrzegł moją odsłoniętą w tańcu bliskość.
mimo tej wyjątkowej dalekości- krok do tyłu...
Dzisiaj w nocy przyszło sirocco
4 miesiące temu
0 komentarze :
Prześlij komentarz